18 SIERPNIA 2013
XX niedziela zwykła
(Łk 12,49-53)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.
PUNCTA
a) Na początku medytacji
warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze jest uświadomić sobie, że
modlitwa jest czasem poświęconym Panu Bogu. Jest świętą przestrzenią, w
której Stwórca spotyka się ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku
wszystkie zbędne troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa
moją uwagę i utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę
intencję, która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć,
mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję: Prosić
Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były
skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (ĆD 46).
Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w Bogu,
by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę, by moje
czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku
ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je widziało (ĆD 47)
wyobraźmy sobie płonące ognisko, będzie widział osoby przy nim
siedzące, ktoś dorzuca drewno do środka, zobaczę czy ognisko jest duże,
czy daje ciepło, będę widział spalające się kawałki drewna
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić o to czego chcę i pragnę (ĆD 48) Tutaj prosić, bym stał się ogniem
Punct 1. Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.
NASZA MISJA
Przyszedłem
rzucić ogień na ziemię. W tych kilku słowach Jezus opisuje swoje
zadanie, które ma tutaj na ziemi. Ma rzucić ogień, ma rozpalać serca.
Gdy
zaczyna się kampania przedwyborcza to politycy obrzucają nas hasełkami,
gdy ktoś młody wstępuje do zakonu pyta się o charyzmat, zawołanie,
także reklamy bazują na takich krótkich przekazach do mnie. Lubimy
konkrety, idziemy za ludźmi, którzy robią to co mówią. Nazywamy ich
ludźmi z powołania. A ja jaką mam misję? Jakie jest moje powołanie?
Gdyby ktoś podszedł teraz do mnie i spytał po co tu żyję? Co bym mu
odpowiedział? Pomyślę chwilę nad jednym zdaniem, które może opisać to co
robię lub planuję robić. Za Jezusowym słowem szło wielu, czy ja umiem
pociągać ludzi za sobą? Czy idziemy w dobrą stronę?
Punct 2. Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.
NASZ OGIEŃ
Rzucanie
ogniem. Wielu współczesnych młodych idzie za takimi hasłami, to takie
inne. Określiliby Jezusa człowiekiem z "powerem", wojownikiem. Na
różnych wiecach, koncertach, także tych chrześcijańskich możemy spotkać
tych "mocnych" ludzi, "wojowników" którzy chcą przez niszczenie zmieniać
świat - walka z system dla samej walki, nie by coś zmienić.
Chrystusowy ogień jest inny, on rozpala i naprawia. Nie niszczy
wszystkich i wszystkiego tylko dlatego, że istnieją, jego ogień ulecza.
Jakim wojownikiem ja jestem? Jak wygląda moja walka o poprawę tego
świata?
Znamy
właściwości ognia, wiemy, że musi on mieć swoje źródło i paliwo do jego
podtrzymywania. Chrystus jest właśnie tą odpowiednią osobą, On ma
wszystko, Jego ogień nie gaśnie, Jego ogień rozpala każdego z nas, ale
nas nie spala. Gdyby Chrystus był jakimś fałszywym prorokiem to przy
dzieleniu sie ogniem sam by go zatracał, ale On jest Bogiem, nie traci
nic ze Swojej mocy przez rozdzielanie energii i siły do walki. A może
pod słowem OGIEŃ kryje się to wszystko co Jezus nam zostawił, to
wszystko czym nas obdarował? Może ogień, który został rzucony to miłość
do wszystkich, to szukanie zawsze prawdy, to walka o pokój? Czyż te
rzeczy nie rozpalają nas? Czyż Słowo, które Jezus zostawił nie czyni
nawet w dzisiejszych czasach wielu pożarów? Czyż każde nawrócenie, każde
pojednanie się z Bogiem nie jest takim zapaleniem się Bożym Ogniem?
Jaki ogień mam teraz w sobie? Czy pragnę by Chrystus mnie rozpalił, bym
umiał wybierać zawsze słuszną drogę?
Punct 3. Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.
NASZE PRAGNIENIA
Jezus
ma misję, ma ogień Boży w sobie, ale nie jest pewny Swojej wygranej.
Jest Bogiem, ale zostawia przyjęcie ognia i Jego mocy każdemu
człowiekowi z osobna. To dlatego Jezusowa misja nie jest taka pewna: to
ja staję na drodze tej misji. To ode mnie zależy co zrobię z darem
Jezusa, czy przyjmę ogień, a przez to stanę się nim. Jezus ma pragnienie
by tak się stało, pragnie by każdy człowiek stał się pochodnią Bożej
Miłości. A jakie ja mam pragnienia? Czego pragnę dla siebie, dla moich
bliskich, przyjaciół, współpracowników? Czy pragnę, by i moja misja się
powiodła?
Wielu
ludzi nie chce tego ognia, gdybym go przyjął stałbym się pośmiewiskiem
innych, może wykluczony z grupy, stałbym sie mniejszością. Boimy się
takiego odrzucenia społecznego, lękamy się wybić do przodu nawet jeśli
to miałoby być coś dobrego, boimi sie walczyć o prawdę. Przez chwilę
pomyślę nad tym, a może w głębi serca mam "pragnienie" by mieć
pragnienie zmiany świata na lepsze?
Jarosław Studziński SJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz