środa, 14 sierpnia 2013

18 SIERPNIA 2013

XX niedziela zwykła



(Łk 12,49-53)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.

                                                                  PUNCTA



a) Na początku medytacji warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze jest uświadomić sobie, że modlitwa jest czasem poświęconym Panu Bogu. Jest świętą przestrzenią, w której Stwórca spotyka się ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku wszystkie zbędne troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa moją uwagę i utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę intencję, która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć, mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (ĆD 46). Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w Bogu, by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę, by moje czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je widziało (ĆD 47) wyobraźmy sobie płonące ognisko, będzie widział osoby przy nim siedzące, ktoś dorzuca drewno do środka, zobaczę czy ognisko jest duże, czy daje ciepło, będę widział spalające się kawałki drewna
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić o to czego chcę i pragnę (ĆD 48) Tutaj prosić, bym stał się ogniem


Punct 1. Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.
NASZA MISJA
Przyszedłem rzucić ogień na ziemię. W tych kilku słowach Jezus opisuje swoje zadanie, które ma tutaj na ziemi. Ma rzucić ogień, ma rozpalać serca.
Gdy zaczyna się kampania przedwyborcza to politycy obrzucają nas hasełkami, gdy ktoś młody wstępuje do zakonu pyta się o charyzmat, zawołanie, także reklamy bazują na takich krótkich przekazach do mnie. Lubimy konkrety, idziemy za ludźmi, którzy robią to co mówią. Nazywamy ich ludźmi z powołania. A ja jaką mam misję? Jakie jest moje powołanie? Gdyby ktoś podszedł teraz do mnie i spytał po co tu żyję? Co bym mu odpowiedział? Pomyślę chwilę nad jednym zdaniem, które może opisać to co robię lub planuję robić. Za Jezusowym słowem szło wielu, czy ja umiem pociągać ludzi za sobą? Czy idziemy w dobrą stronę?



Punct 2. Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.
NASZ OGIEŃ
Rzucanie ogniem. Wielu współczesnych młodych idzie za takimi hasłami, to takie inne. Określiliby Jezusa człowiekiem z "powerem", wojownikiem. Na różnych wiecach, koncertach, także tych chrześcijańskich możemy spotkać tych "mocnych" ludzi, "wojowników" którzy chcą przez niszczenie zmieniać świat - walka z system dla samej walki, nie by coś zmienić. Chrystusowy ogień jest inny, on rozpala i naprawia. Nie niszczy wszystkich i wszystkiego tylko dlatego, że istnieją, jego ogień ulecza. Jakim wojownikiem ja jestem? Jak wygląda moja walka o poprawę tego świata?
Znamy właściwości ognia, wiemy, że musi on mieć swoje źródło i paliwo do jego podtrzymywania. Chrystus jest właśnie tą odpowiednią osobą, On ma wszystko, Jego ogień nie gaśnie, Jego ogień rozpala każdego z nas, ale nas nie spala. Gdyby Chrystus był jakimś fałszywym prorokiem to przy dzieleniu sie ogniem sam by go zatracał, ale On jest Bogiem, nie traci nic ze Swojej mocy przez rozdzielanie energii i siły do walki. A może pod słowem OGIEŃ kryje się to wszystko co Jezus nam zostawił, to wszystko czym nas obdarował? Może ogień, który został rzucony to miłość do wszystkich, to szukanie zawsze prawdy, to walka o pokój? Czyż te rzeczy nie rozpalają nas? Czyż Słowo, które Jezus zostawił nie czyni nawet w dzisiejszych czasach wielu pożarów? Czyż każde nawrócenie, każde pojednanie się z Bogiem nie jest takim zapaleniem się Bożym Ogniem? Jaki ogień mam teraz w sobie? Czy pragnę by Chrystus mnie rozpalił, bym umiał wybierać zawsze słuszną drogę?



Punct 3. Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.
NASZE PRAGNIENIA
Jezus ma misję, ma ogień Boży w sobie, ale nie jest pewny Swojej wygranej. Jest Bogiem, ale zostawia przyjęcie ognia i Jego mocy każdemu człowiekowi z osobna. To dlatego Jezusowa misja nie jest taka pewna: to ja staję na drodze tej misji. To ode mnie zależy co zrobię z darem Jezusa, czy przyjmę ogień, a przez to stanę się nim. Jezus ma pragnienie by tak się stało, pragnie by każdy człowiek stał się pochodnią Bożej Miłości. A jakie ja mam pragnienia? Czego pragnę dla siebie, dla moich bliskich, przyjaciół, współpracowników? Czy pragnę, by i moja misja się powiodła?
Wielu ludzi nie chce tego ognia, gdybym go przyjął stałbym się pośmiewiskiem innych, może wykluczony z grupy, stałbym sie mniejszością. Boimy się takiego odrzucenia społecznego, lękamy się wybić do przodu nawet jeśli to miałoby być coś dobrego, boimi sie walczyć o prawdę. Przez chwilę pomyślę nad tym, a może w głębi serca mam "pragnienie" by mieć pragnienie zmiany świata na lepsze?




Rozmowa końcowa. [ĆD 54] Rozmowa odbywa się właściwie, jeżeli się mówi, jak przyjaciel mówi do przyjaciela, lub jak sługa do pana, raz prosząc o jakąś łaskę, to znów się obwiniając z powodu uczynionego zła, a czasem przedstawiając swoje sprawy i prosząc o radę. Na końcu odmówić Ojcze nasz. Porozmawiaj z Jezusem jak z przyjacielem, o tym co przyniosła ta medytacja.

                                                                                                          Jarosław Studziński SJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz