środa, 8 kwietnia 2015

12 KWIETNIA 2015

II niedziela wielkanocna, czyli Miłosierdzia Bożego



(J 20,19-31)
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.






Punkt 1. Pokój wam!
Jezus jest człowiekiem pokoju. Wielokrotnie po swojej śmierci, kiedy przychodził umocnić apostołów pierwsze słowa jakie do nich kierował brzmiały właśnie „pokój wam”. Działanie Jezusa w sercu każdego z nas prowadzi do pokoju, do ukojenia. On pragnie utulić i uspokoić człowieka. Chce by był wolny, by nie dawał się wciągnąć w emocjonalne wojny, karierę „po trupach” czy jakieś zniewolenie. Jezus przynosi pokój, którego nie da się z niczym porównać ani przecenić, bo naturalnym ciążeniem ludzkiego serca jest szukanie Boga; „niespokojne jest serce nasze dopóki nie spocznie w Tobie”. Tak jak kamień rzucony w górę spada na ziemię, ulegając sile grawitacji, tak serce człowieka naturalnie dąży do Boga odkrywając w Nim prawdziwego dawce pokoju. Jezus zaprasza nas do bycia ludźmi pokoju i do rozsiewania pokoju wokół nas. Czy znam kogoś z mojego otoczenia kogo mógłbym nazwać człowiekiem pokoju, dlaczego? Jestem człowiekiem pokoju czy wojny?



Punkt 2. Weźmijcie Ducha Świętego!
Jezus zaprasza nas do wzięcia Ducha Świętego. Zalecam jednak dużą ostrożność w prośbie o Ducha. Duch Święty wieje kędy chce, prowadzi tak jak chce i dokąd chce. Człowiek pod działaniem Ducha Świętego już nie należy do siebie, bo wydał się w ręce Miłości i wszystko co robi ma jeden cel, większą Bożą chwałę! Tam już nie ma miejsca na miłość własną, jest tylko ciągła dynamika i ruch - „wir miłości” czyli bycia dla innych. Jednocześnie nie ma chyba nic piękniejszego niż wydać się Jemu całkowicie i już do siebie nie należeć. Jeżeli odkrywacie w sobie pragnienie realizacji słów św.Pawła „już nie ja żyje lecz żyje we mnie Chrystus” to jak najbardziej proście, by to Wam się stało. Jeżeli nie, to proście o pragnienie tego pragnienia. Bóg nie pozostaje głuchy na nasze prośby. Spróbuję być dla innych, w najbliższym tygodniu zwrócę na to szczególną uwagę. „Nie bójcie się żyć dla Miłości, dla tej Miłości warto żyć…”



Punkt 3. Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli.
Mówimy o rzeczywistości, której nie widzimy, a którą jedynie przeczuwamy. Wiara jest zaufaniem i zawierzeniem siebie Komuś kogo spotkać można tylko w głębi swojego serca. Jednak nie każdy ma odwagę tam zajrzeć i spotkać się z sobą sam na sam, dlatego w osobie Tomasza każdy z nas może odnaleźć swoje wątpliwości i niepewność. Jezus mówi wyraźnie, że błogosławi tym, którzy odważą się na krok w „nieznane”. Błogosławi wszystkim, ale tylko ci, którzy zechcą się z Nim spotkać w swoim sercu będą z tego błogosławieństwa naprawdę korzystać. Nie widzę Go ludzkimi oczami, ale mogę dostrzec Go oczami wiary, jeśli tylko będę tego chciał… Czy mogę siebie nazwać błogosławionym, dlaczego tak, dlaczego nie?

Rozmowa końcowa. Porozmawiaj z Jezusem jak z przyjacielem, o tym co przyniosła ta medytacja.

 Michał Masłowski SJ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz