poniedziałek, 8 września 2014

14 WRZEŚNIA 2014  XXIV niedziela zwykła

Święto Podwyższenia Krzyża świętego

 J 3,13-17)
Jezus powiedział do Nikodema: Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

 

 

MEDYTACJA
i PUNCTA do niej:

a) Na początku medytacji warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze jest uświadomić sobie, że modlitwa jest czasem poświęconym Panu Bogu. Jest świętą przestrzenią, w której Stwórca spotyka się ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku wszystkie zbędne troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa moją uwagę i utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę intencję, która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć, mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (ĆD 46). Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w Bogu, by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę, by moje czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je widziało (ĆD 47) wyobraźmy sobie scenę ukrzyżowania, dziś zwróćmy szczególną uwagę na krzyż, jego wygląd, ciężar, co on znaczył dla ludzi wtedy a co znaczy dla nas dziś
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić o to czego chcę i pragnę (ĆD 48) Tutaj prośmy o łaskę wejścia w sposób działania Jezusa, wejścia na drogę dawania, drogę pojednania i przebaczenia, drogę szukania jedności, szukania dobra w sobie, w drugim człowieku i w świecie umiłowanym przez Boga. Prośmy, by każda Msza święta pozwalała nam coraz bardziej powierzać się w ręce naszego Pana i otwierać się na Jego przychodzenie i Jego życie w nas.
[Ć D 228] Uwaga 3. Chociaż we wszystkich tych kontemplacjach podaje się pewną określoną liczbę punktów, na przykład trzy lub pięć itd., odprawiający kontemplację może przyjąć mniej lub więcej punktów odpowiednio do tego, co uzna za lepsze. W tym celu bardzo pomaga, by przed rozpoczęciem kontemplacji przewidzieć i określić punkty, którymi zamierza się zająć.
[ĆD 76] Addycja 4. Rozpocząć kontemplację albo klęcząc, albo leżąc krzyżem na ziemi, albo leżąc na wznak, albo siedząc, albo stojąc; i zawsze trzeba zmierzać ku temu, co chcę osiągnąć. Zwracamy uwagę na dwie rzeczy:
1. Najpierw na to, że jeżeli odnalazłem coś klęcząco, nie zmienię pozycji, a jeżeli leżąc krzyżem, to podobnie itd.
2. Na przedmiocie, w którym odnalazłem to, czego szukam, zatrzymam się bez niespokojnego przechodzenia do następnego punktu, aż będę zupełnie zadowolony.

Punkt 1. Bóg umiłował świat.

Tyle razy już słyszeliśmy te słowa. Bóg nas kocha. Bóg mnie kocha. Kocha, a więc chce dla nas dobrze. Kocha, a zatem możemy Mu zaufać. Kocha. Wsłuchajmy się w to słowo. Zatrzymajmy się na modlitwie nad tymi słowami: Bóg umiłował świat. On umiłował każdego na tym świecie. Umiłował mnie, umiłował moich bliskich, krewnych. Umiłował moich znajomych, moich przyjaciół. Umiłował także moich nieznajomych, nieprzyjaciół. Bo w każdym człowieku jest dobro. Nieraz może być bardziej lub mniej odkryte, dostrzegalne.
A jak ja patrzę na siebie? Czy ja siebie kocham? Jak patrzę na ludzi wokół mnie? Czy mam tę świadomość, że Pan Bóg ich kocha? To jest nasze życiowe wyzwanie. Przekonać się o tym, że te słowa są prawdziwe. Że Pan Bóg, nasz Stwórca i Ojciec, umiłował świat. Może mamy poczucie, że jednak ten świat, ludzie wokół pozostawiają wiele do życzenia. Nieraz ranią, rozczarowują. Niekiedy my rozczarowujemy się samymi sobą. Bo coś nie wyszło, nie jest takie, jak byśmy chcieli. Ale to nie zmienia faktu, że Bóg właśnie takich nas kocha. Teraz.

Punkt 2. Dał swojego Syna.
Jezus jest naszym Zbawicielem. On objawił nam miłość Ojca, który chce naszego szczęścia. Jezus podejmuje drogę uniżenia, drogę pokory, drogę służby, drogę dawania życia. Bezintersownie, bez oczekiwania własnej korzyści. On jest darem Boga Ojca. Bóg w Jezusie daje nam samego siebie. Kiedy uczestniczymy w Eucharystii, jesteśmy tego świadkami, że Bóg wydaje się w nasze ręce. On się nie waha powierzyć się naszym dłoniom. Nie boi się być bezbronny. Bo On nas miłuje. Widzi w nas dobro. Tylko czy my otworzymy się na ten dar? Czy przyjmiemy Jezusa, właśnie takiego – bezbronnego, uniżonego, pokornego? Ale w tym wszystkim wielkiego, wywyższonego. Pana. Może mamy takie doświadczenie, że chcieliśmy coś ofiarować, z czegoś zrezygnować, coś zostawić, od czegoś się uwolnić, z czymś zerwać... ale nie mogliśmy. Ale Jezus może nas uzdolnić do tego, byśmy mogli dawać nasze życie, ofiarować siebie, to, co mamy cennego, nasze talenty, ofiarować je po to, by one mogły zaowocować. Tu jest cała tajemnica, że dając, nie tracimy, ale sami otwieramy się na jeszcze większe i wspanialsze dary. To tak jak w czasie Mszy świętej. Oddajemy Bogu rzeczy proste, chleb – owoc ziemi i pracy ludzkich rąk – i wino – owoc winnego krzewu. Z tymi darami ofiarujemy Bogu siebie – nasze życie, nasze radości, nasze trudy, smutki, naszą niemoc... I co otrzymujemy w zamian? Sam Bóg przychodzi do nas. On, który jest źródłem naszego szczęścia, który tylko może dać pokój. On sam przychodzi do naszego serca, by w nim zamieszkać.

Punkt 3. Bóg nie posłał swego Syna, aby świat potępił.
Powstaje pytanie: Jak ta rzeczywistość krzyża może się objawiać w naszym życiu? Jak możemy mieć w niej udział? Odpowiedzią są wyciągnięte na Krzyżu ręce Zbawiciela. To wymowny gest otwarcia rąk, przyjęcia każdego. Te Boskie ręce zostały przygwożdżone do drzewa. Nasze ręce nie zostały przygwożdżone, możemy wybierać. I faktycznie wybieramy. Szukając jedności, szukając pojednania i przebaczenia, otwieramy nasze ręce, nasze serce dla drugiego człowieka. Dzięki temu moc Krzyża, moc miłości Jezusa objawia się w naszym życiu. I wtedy On jest wywyższony, wtedy On jest uwielbiony.

Rozmowa końcowa. [ĆD 54] Rozmowa odbywa się właściwie, jeżeli się mówi, jak przyjaciel mówi do przyjaciela, lub jak sługa do pana, raz prosząc o jakąś łaskę, to znów się obwiniając z powodu uczynionego zła, a czasem przedstawiając swoje sprawy i prosząc o radę. Porozmawiaj z Jezusem jak z przyjacielem, o tym co przyniosła ta medytacja.

                                                                                                                        Mateusz Ignacik SJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz