14 WRZEŚNIA 2014 XXIV niedziela zwykła
Święto Podwyższenia Krzyża świętego
J 3,13-17)
Jezus powiedział do Nikodema: Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego,
który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża
na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy,
kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie
zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na
świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego
zbawiony.
MEDYTACJA
i PUNCTA do niej:
a) Na początku medytacji
warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze jest uświadomić sobie, że
modlitwa jest czasem poświęconym Panu Bogu. Jest świętą przestrzenią, w
której Stwórca spotyka się ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku
wszystkie zbędne troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa
moją uwagę i utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę
intencję, która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć,
mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję: Prosić
Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były
skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (ĆD 46).
Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w Bogu,
by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę, by moje
czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku
ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je widziało (ĆD 47)
wyobraźmy sobie scenę ukrzyżowania, dziś zwróćmy szczególną uwagę na
krzyż, jego wygląd, ciężar, co on znaczył dla ludzi wtedy a co znaczy
dla nas dziś
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić o to czego chcę i pragnę (ĆD 48)
Tutaj prośmy o łaskę wejścia w sposób działania Jezusa, wejścia na
drogę dawania, drogę pojednania i przebaczenia, drogę szukania jedności,
szukania dobra w sobie, w drugim człowieku i w świecie umiłowanym przez
Boga. Prośmy, by każda Msza święta pozwalała nam coraz bardziej
powierzać się w ręce naszego Pana i otwierać się na Jego przychodzenie i
Jego życie w nas.
[Ć
D 228] Uwaga 3. Chociaż we wszystkich tych kontemplacjach podaje się
pewną określoną liczbę punktów, na przykład trzy lub pięć itd.,
odprawiający kontemplację może przyjąć mniej lub więcej punktów
odpowiednio do tego, co uzna za lepsze. W tym celu bardzo pomaga, by
przed rozpoczęciem kontemplacji przewidzieć i określić punkty, którymi
zamierza się zająć.
[ĆD 76]
Addycja 4. Rozpocząć kontemplację albo klęcząc, albo leżąc krzyżem na
ziemi, albo leżąc na wznak, albo siedząc, albo stojąc; i zawsze trzeba
zmierzać ku temu, co chcę osiągnąć. Zwracamy uwagę na dwie rzeczy:
1. Najpierw na to, że jeżeli odnalazłem coś klęcząco, nie zmienię pozycji, a jeżeli leżąc krzyżem, to podobnie itd.
2. Na przedmiocie, w którym odnalazłem to, czego szukam, zatrzymam się bez niespokojnego przechodzenia do następnego punktu, aż będę zupełnie zadowolony.
2. Na przedmiocie, w którym odnalazłem to, czego szukam, zatrzymam się bez niespokojnego przechodzenia do następnego punktu, aż będę zupełnie zadowolony.
Punkt 1. Bóg umiłował świat.
A jak ja patrzę na siebie? Czy ja siebie kocham? Jak patrzę na ludzi wokół mnie? Czy mam tę świadomość, że Pan Bóg ich kocha? To jest nasze życiowe wyzwanie. Przekonać się o tym, że te słowa są prawdziwe. Że Pan Bóg, nasz Stwórca i Ojciec, umiłował świat. Może mamy poczucie, że jednak ten świat, ludzie wokół pozostawiają wiele do życzenia. Nieraz ranią, rozczarowują. Niekiedy my rozczarowujemy się samymi sobą. Bo coś nie wyszło, nie jest takie, jak byśmy chcieli. Ale to nie zmienia faktu, że Bóg właśnie takich nas kocha. Teraz.
Punkt 2. Dał swojego Syna.
Jezus jest naszym Zbawicielem. On objawił nam miłość Ojca, który chce naszego szczęścia. Jezus podejmuje drogę uniżenia, drogę pokory, drogę służby, drogę dawania życia. Bezintersownie, bez oczekiwania własnej korzyści. On jest darem Boga Ojca. Bóg w Jezusie daje nam samego siebie. Kiedy uczestniczymy w Eucharystii, jesteśmy tego świadkami, że Bóg wydaje się w nasze ręce. On się nie waha powierzyć się naszym dłoniom. Nie boi się być bezbronny. Bo On nas miłuje. Widzi w nas dobro. Tylko czy my otworzymy się na ten dar? Czy przyjmiemy Jezusa, właśnie takiego – bezbronnego, uniżonego, pokornego? Ale w tym wszystkim wielkiego, wywyższonego. Pana. Może mamy takie doświadczenie, że chcieliśmy coś ofiarować, z czegoś zrezygnować, coś zostawić, od czegoś się uwolnić, z czymś zerwać... ale nie mogliśmy. Ale Jezus może nas uzdolnić do tego, byśmy mogli dawać nasze życie, ofiarować siebie, to, co mamy cennego, nasze talenty, ofiarować je po to, by one mogły zaowocować. Tu jest cała tajemnica, że dając, nie tracimy, ale sami otwieramy się na jeszcze większe i wspanialsze dary. To tak jak w czasie Mszy świętej. Oddajemy Bogu rzeczy proste, chleb – owoc ziemi i pracy ludzkich rąk – i wino – owoc winnego krzewu. Z tymi darami ofiarujemy Bogu siebie – nasze życie, nasze radości, nasze trudy, smutki, naszą niemoc... I co otrzymujemy w zamian? Sam Bóg przychodzi do nas. On, który jest źródłem naszego szczęścia, który tylko może dać pokój. On sam przychodzi do naszego serca, by w nim zamieszkać.
Punkt 3. Bóg nie posłał swego Syna, aby świat potępił.
Powstaje
pytanie: Jak ta rzeczywistość krzyża może się objawiać w naszym życiu?
Jak możemy mieć w niej udział? Odpowiedzią są wyciągnięte na Krzyżu ręce
Zbawiciela. To wymowny gest otwarcia rąk, przyjęcia każdego. Te Boskie
ręce zostały przygwożdżone do drzewa. Nasze ręce nie zostały
przygwożdżone, możemy wybierać. I faktycznie wybieramy. Szukając
jedności, szukając pojednania i przebaczenia, otwieramy nasze ręce,
nasze serce dla drugiego człowieka. Dzięki temu moc Krzyża, moc miłości
Jezusa objawia się w naszym życiu. I wtedy On jest wywyższony, wtedy On
jest uwielbiony.
Mateusz Ignacik SJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz