czwartek, 31 października 2013


3 LISTOPADA 2013 XXXI niedziela zwykła

Łk 19,1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: Do grzesznika poszedł w gościnę. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło.
MEDYTACJA
i PUNCTA do niej:
a) Na początku medytacji warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze jest uświadomić sobie, że modlitwa jest czasem poświęconym Panu Bogu. Jest świętą przestrzenią, w której Stwórca spotyka się ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku wszystkie zbędne troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa moją uwagę i utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę intencję, która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć, mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (CD 46). Na pytanie, które przykazanie jest największe Jezus odpowiada: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”(Mt 22, 37) Niech zatem ta modlitwa o właściwą intencję będzie dla nas zachętą do zaangażowania się w modlitwę całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Aby poprzez to ta medytacja stała się bardziej świadomym aktem naszej miłości do Jezusa.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je widziało (CD 47). Jezus pośród tłumów i Zacheusz na drzewie sykomory.
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić o to czego chcę i pragnę (CD 48). Tutaj: Bym zobaczył, co jeszcze przeszkadza mi być przy Jezusie.
1. Tłum
Tłum jest miejscem, w którym czujemy się bezpiecznie. Powstają całe rozprawy doktorskie na temat psychologii tłumu. Tu inaczej funkcjonują uczucia, kieruje nami co innego. Stajemy się częścią jakiegoś „organizmu”, który przejmuje nad nami kontrolę, co podświadomie zwalnia nas z odpowiedzialności. Inni tak robią, wiec czemu ja nie mam. Tłum to także funkcjonowanie wg utartych schematów, działanie bez refleksyjne… Spójrz i zobacz czy jesteś w tym tłumie… jakie schematy i jakie utarte formy przychodzenia do Jezusa ty stosujesz? Jakie schematy rządzą tobą w relacjach z innymi. Tłum jest bardzo blisko Jezusa, wszyscy chcą się go dotknąć.
2. Sykomora
Zacheusz był chyba dosyć szalonym człowiekiem. Wszedł na drzewo, ryzykując wiele, przede wszystkim zaś chyba reputację. Ale najistotniejszym jest to, że miał odwagę, choć może zmusił go do tego mały wzrost, wyjść z tłumy. Różne są nasze motywacje wychodzenia z tłumu, ale faktem jest, że Jezus chce  i potrafi te motywacje wykorzystać. I to chyba najważniejsze, Jezus nie przychodzi do tych, którzy cisną się do niego w tłumie, ale do tych, którzy z tego tłumu wychodzą. Niestety ku zgorszeniu tych, którzy tkwią w swoich schematach widzenia Boga, nie pozwalając Mu przychodzić tak jak chce.
3. Dom
Kroczenie za Jezusem wymaga odwagi, ryzykowania, wychodzenia z bezpiecznych schematów, może czasem zszargania własnej opinii… Ale On chce u ciebie zamieszkać. Czy masz odwagę zaprosić Jezusa, do swojego domu? Jedno spotkanie z Jezusem, zmieniło całe życie Zacheusza… a jak jest z naszym życiem, przecież my też spotkaliśmy Jezusa, i co? Zmieniło się coś?
Rozmowa końcowa: porozmawiaj z Jezusem jak przyjaciel z przyjacielem o tym, co wydarzyło się w czasie tej medytacji.
Modlitwa końcowa:
Na koniec, jeżeli w twoim sercu zrodziło się pragnienie, by Jezus przyszedł do ciebie, módl się powtarzając słowa:
Przyjdź Panie Jezu… (por Ap 22, 20)
Romek Groszewski SJ

środa, 23 października 2013


27 PAŹDZIERNIKA 2013 XXX niedziela zwykła

 Łk 18,9-14

 Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.


Przypowieść Jezusa o faryzeuszu i celniku jest formą przykładu z życia. Jezus obserwuje modlitwę dwóch kontrastowych postaci w świątyni jerozolimskiej i na ich podstawie wydaje zaskakujący dla słuchaczy osąd. C. Keener uwspółcześniając te postacie, proponuje sobie wyobrazić z jednej strony najbardziej żarliwego wyznawcę Jezusa (faryzeusz) a z drugiej handlarza narkotyków lub skorumpowanego polityka (celnik).

Faryzeusz (czyli „oddzielony od innych”) posiada wiele plusów, które jednakże zostają zdewaluowane przez nieczyste motywacje, przez pychę. Faryzeusz modli się, dziękuje Bogu, pości, daje jałmużnę, zachowuje prawo. Jednak poza zewnętrzną fasadą jest daleki od intymnej relacji z Bogiem. Religia jest mu potrzebna, by się dowartościować, wywyższyć. Ten człowiek o nic Boga nie prosi, niczego od Niego nie oczekuje. Uwypukla osiągnięcia, a pomija zupełnie słabości i błędy.

Celnik również nie jest postacią jednoznaczną. Podobnie jak w faryzeuszu, splatają się w nim ciemne i jasne strony. Jest poborcą podatkowym, kolaborantem współpracującym z wrogiem Żydów – Rzymianami. Z tego powodu jest znienawidzony przez współobywateli, pogardzany, uważany za człowieka ostatniej kategorii, jak ludzie z marginesu – prostytutki, grzesznicy, a także poganie.

Z drugiej strony ten właśnie celnik jest wzorem godnym naśladowania. Stoi przed Bogiem zawstydzony i pełen skruchy, gdyż zrozumiał swój grzech. Wie, że grzech czyni go dalekim od Boga. Dlatego staje przed Bogiem jak żebrak. Ma świadomość, że sam z siebie jest nikim i potrzebuje Boga, Jego miłosierdzia i łaski, by móc żyć inaczej. Grzech jest dla celnika „szczęśliwą winą”. Rodzi w nim pokorę wobec Boga i siebie, jak również wyrozumiałość dla słabości i grzechów innych.

Ocena modlitwy faryzeusza i celnika przez Jezusa jest zaskakująca. Słuchacze przypowieści nie mieli wątpliwości, że Jezus pochwali faryzeusza, który był wzorem wierności Bogu i prawu, a zdyskredytuje celnika, człowieka z marginesu społecznego i moralnego. Tymczasem Jezus ocenia inaczej. Dla Jezusa ważna jest nie tyle doskonałość moralna, perfekcjonizm duchowy, ile pokora, szczera skrucha za grzechy i pragnienie nawrócenia, zmiana myślenia. W Kazaniu na Górze mówił: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20).

Czasem wydaje nam się, że nawrócenie jest procesem łatwym. Wystarczy dążenie do doskonałości moralnej, przestrzeganie przykazań, udział w niedzielnej Liturgii, modlitwa, dobrze wykonywane obowiązki, działalność humanitarna lub charytatywna, wykorzenianie własnych wad, drobne formy ascezy… Kto tak myśli, popada w jedną z większych iluzji. Nie można szybko, łatwo i tanio się nawrócić. Bogu nie można przysłać daru. Prawdziwe nawrócenie polega na oddaniu Bogu swego serca, przemienionego miłością.

Czy uważam się za sprawiedliwego, przykładnego chrześcijanina i jestem dumny z mojej religijnej poprawności, doskonałości? Czy potrzebuję Boga dla własnej satysfakcji czy szukam Jego prawdziwego Oblicza? Czy nie muszę pomniejszać zasług innych, aby dowartościować siebie? Czy nie chcę być za wszelką cenę gwiazdą (gwiazdorem) podziwianą w świetle reflektorów? Czy jest we mnie zdrowa pokora, która pozwala mi przyznawać się do własnych słabości i błędów, a z drugiej strony cenić własne zalety, talenty i osiągnięcia? Co dla mnie jest ważniejsze: doskonałość moralna czy miłość?

 Stanisław Biel SJ

3 kwadranse uwielbienia - 26 październik 2013 Sobota


środa, 16 października 2013


20 PAŹDZIERNIKA 2013 XXIX niedziela zwykła

Jezus odpowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?


MEDYTACJA
i PUNCTA do niej:

 Punkt 1. Wdowa 
            Każdy z nas jest w podobnej sytuacji, jak wdowa. Życie nikogo nie rozpieszcza, jedni mają lepiej inni gorzej, jednak zawsze jesteśmy choćby trochę pod kreską, w naszych uczuciach, relacjach, w tym co nas spotyka, zawsze brakuje nam czegoś do pełni szczęścia. A nawet jeżeli nam wydaje się, że wszystko jest ok., zło dotyka naszych bliskich. Obraz mocno pesymistyczny, wiem. Może dlatego właśnie nasza modlitwa, w sporej większości (jeśli nie wyłącznie) jest modlitwą prośby, ona najbardziej wypływa z tego, co doświadczamy na co dzień. Spójrz w swoje serce i zbadaj, co cię boli najbardziej. Przed czym chcesz by Bóg cię obronił? Może nie mówisz o Mu o tym w modlitwie, może skrywasz to przed samym sobą… Tak jak potrafisz nazwij to.

Punkt 2. Sędzia 
Wdowa wiedziała, że jej jedyny ratunek jest w sędzim, który nie darzył jej żadnym szczególnym uczuciem, zrobił jej zwyczajnie łaskę, by dała mu w końcu spokój. Bóg jest zupełnie inny. On wie o naszym najskrytszym bólu, zna, widzi to. I On chce nas OBRONIĆ. Ciekawe, że nie zabrać to, zniszczyć, ale nas przed tym obronić. To znaczy nie pozwolić by to nas niszczyło. Obronić to znaczy przyjąć atak na siebie. Zło, grzech, cierpienie we mnie, niszczą mnie. Kiedy jednak przychodzę z tym do Boga, to wszystko traci swoją moc, bo ufam Bogu, bo On daje mi nadzieję. Bóg jest sędzią, ale tym co sądzi jest zło, dla niego wyrokiem jest potępienie (potępić - uznać coś za złe lub kogoś winnym czegoś; Słownik PWN), dla człowieka wyrokiem jest usprawiedliwienie (usprawiedliwić - oczyścić kogoś z zarzutów, wytłumaczyć przed kimś; Słownik PWN). Bóg broni nas przed złem, które nas oskarża, które nas niszczy.

Punkt 3. Wytrwałość 
Człowiek jest wyrwały wtedy, kiedy ma nadzieję, że to do czego dąży, stanie się. Warunkiem wytrwałości jest nadzieja. Wdowa miała nadzieję, ufała, sędziemu, choć ten nie był jej przyjaciele. Może nie miał wyboru, jednak wiedziała, że tylko w nim jest ratunek. W tym momencie medytacji zaproś Boga do tego wszystkiego co cię boli i powiedz Mu by cię obronił. Bóg chce teraz tego wszystkie dotknąć i nadać temu sens. On chce słuchać o twoich sprawach, słowo wypowiedziane ma moc. Proś wytrwale i z wiarą, wielką wiarą i nadzieją, że zostaniesz wysłuchany. On obiecał w słowach tej Ewangelii, że cię obroni, gdy ty będziesz o to prosić.

 Roman Groszewski SJ

sobota, 12 października 2013

Dobre Filmy na Karmelu i spotkanie z autorem filmu "Kolumbia - Świadectwo dla Świata"

Zapraszamy na film 

"Kolumbia - Świadectwo dla Świata" 

a po filmie 

spotkanie z Dominikiem Tarczyńskim, autorem filmu.




Telewizje boją się pokazać ten film. "Kolumbia - świadectwo dla świata" to najlepszy film dokumentalny XVI Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów w Niepokalanowie. Film został nagrodzony I nagrodą za pokazanie prawdziwego oblicza dzisiejszej Kolumbii, gdzie wiara katolicka i odważne wyznawanie jej przez rządzących prowadzi do eliminowania przestępczych marksistowskich mafii narkotykowych.

Film ten nie jest typowym filmem dokumentalnym. To raczej zarejestrowane w szczególnych warunkach świadectwo, manifest wiary obecnej w życiu Prezydenta Kolumbii oraz innych przedstawicieli władzy świeckiej i kościelnej. Jest to obraz walki prowadzonej przez członków Kościoła Katolickiego na płaszczyźnie duchowej ale także w świecie materialnym który dla Kolumbijczyków jest światem wypełnionym przemocą.

"Kolumbia - świadectwo dla świata" jest także świadectwem dla Polski... Jest wyjątkowym obrazem , który szczególnie teraz w tym okresie historii naszej Ojczyzny może być dla nas bardzo ważny. My jako Naród stoimy właśnie przed ważnymi decyzjami tak politycznymi jak i społecznymi dlatego tak ważne jest aby film ten zobaczyło wielu z nas.

ZAPRASZAMY


środa, 9 października 2013



13 PAŹDZIERNIKA 2013

XXVIII niedziela zwykła

 

Łk 17,11-19
Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.

Puncta do medytacji:


Obraz: Uzdrowienie trędowatych.
Prośba: O głęboką wiarę.

Punkt 1.
Chciałbym, abyśmy zatrzymali się dzisiaj na ostatnim zdaniu. Chrystus mówi o wierze.  Wiara w uzdrowienie przyprowadziła trędowatych do stóp Jezusa. On był dla nich ostatnią deską ratunku. Wierzyli, że On jest w stanie ich uzdrowić.
Trąd jest straszną chorobą również i dzisiaj. Z pewnością spotkaliśmy się już niejednokrotnie ze zdjęciami osób zarażonych trądem. Trędowaci z Ewangelii wierzyli, że tę chorobę da się zwalczyć, i że jedynym dla nich wyjściem jest działanie Chrystusa.
Przypomnij sobie sytuacje beznadziejne, z którymi trudno było Ci samemu się uporać. Może takie momenty przeżywasz obecnie. Powierz je Jezusowi.

Punkt 2. Dziękczynienie.
Do Jezusa powrócił tylko jeden z uleczonych. Reszta była tak przejęta uzdrowieniem ,które się na nich dokonało, że zapomnieli powrócić do Tego, który im to uczynił. Powrócił jeden. Samarytanin, który powrócił dziękując wielbił Boga. Można powiedzieć, że każde dobro, które nas spotyka jest też wskazaniem na łaskawość i miłość Boga. Dziękując za otrzymane łaski jednocześnie kierujemy do Niego swoje modlitwy wychwalające Go. Kierujemy je z wiarą... Wiarą, która naprawdę otwiera nas na działanie Boga.

Punkt 3. Powrót do domu.
Jeszcze jedna rzecz jest ważna. Doznanymi łaskami trzeba dzielić się z innymi. Trzeba mówić o Chrystusie tam, gdzie się jest. Jak mówić? Pokazując np. sposób, w jaki Chrystus działa w życiu każdego z nas. Jak Chrystus mnie przemienia? Jak działa w moim życiu? Jak w moim środowisku mogę mówić o Nim i pokazywać Go?

Zapytaj się o to Jego samego. Wsłuchaj się w odpowiedź , a na koniec odmów modlitwę „Ojcze nasz”.

___________________
Jakub Szelka SJ

czwartek, 3 października 2013

6 PAŹDZIERNIKA 2013 XXVII niedziela zwykła

Łk 17,5-10
Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

OBRAZ DO MODLITWY:
Wyobraźmy sobie ziarnko gorczycy i drzewo, w które się przeradza albo Jezusa umywającego stopy Apostołom.
 PROŚBA O OWOC MODLITWY:
Prośmy o głęboką dojrzałą wiarę a także o pokorę i umiejętność służby.
 PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1. WIARA JAK ZIARNKO GORCZYCY  
Ewangelia dzisiejsza zawiera dwie krótkie przypowieści: o ziarnie gorczycy i sługach.  Gorczyca, o której mowa w pierwszej przypowieści, nie jest rośliną, z której wyrabia się musztardę lub stosuje w lecznictwie. Między egzegetami nie ma zgody, o jaki gatunek południowej gorczycy chodzi Jezusowi. Najczęściej przyjmuje się odmianę gorczycy czarnej Sinapis nigra – alba, która osiąga wysokość 3-4 metrów albo Salvadora persica, która osiąga wielkość dwukrotnie wyższą. Z racji swych rozmiarów może ona uchodzić za drzewo, a ptaki chętnie szukają schronienia w jej cieniu. Natomiast ziarenko gorczycy to kuleczka o średnicy 1, 5 mm. Nie jest to najmniejsze znane na ziemi ziarno. Mniejsze jest np. ziarnko maku. Jednak, zarówno u Żydów, jak i u Greków znane było przysłowie związane z ziarnkiem gorczycy: mały, jak ziarnko gorczycy. Jezus posługuje się tym przysłowiem, by ukazać moc wiary: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna.
Wystarczy więc tak niewiele. Wystarczy mała raczkująca wiara, a Bóg wykorzystując ją czyni rzeczy wielkie (przesadza morwy). Ponadto wiara zakłada rozwój. Wiara mała jak ziarno gorczycy może rozwijać się w kierunku wiary dojrzałej, świadomej, głębokiej. Wiara jest darem, łaską ale równocześnie zadaniem. Nie jest wartością, którą zachowuje się do końca niezmiennie. Wiara głęboka, zaangażowana, świadoma wymaga czystego serca, hojności, cierpliwości i wielkiego zaufania Bogu. Taka wiara oczyszcza się i umacnia poprzez doświadczenia i próby życiowe, nieraz bardzo bolesne.



Jaka jest moja wiara? Czy jest świadoma, zaangażowana, głęboka? Czy ulega rozwojowi, stagnacji czy może obumiera? W jaki sposób ożywiam swoją wiarę? Czy daję świadectwo swojej wiary? Czy w czasie modlitwy proszę z wiarą o dobro bliźnich?

2. JEZUS SŁUGA
 Druga przypowieść zawiera wątek charakterystyczny dla realiów Palestyny. Sługa, niewolnik najpierw ciężko pracuje w polu, później obsługuje swego pana, dopiero na końcu ma chwilę czasu i wytchnienia dla siebie. W pogańskim Rzymie w czasie obchodów świątecznych ku czci Saturna (Saturnalia) niewolnicy byli dopuszczani do stołu panów, a nawet obsługiwani przez nich. Nie było to jednak możliwe w świecie Orientu.
Taki niezwykły gest wykonał Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy: Wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany (J 13, 4n). Jest to gest rewolucyjny. Wykracza poza zwykłe zachowanie, poza normalne stosunki między Mistrzem i uczniami, między panem i sługami. Bóg, który służy, jak niewolnik: Ja jestem pośród was jak ten, kto służy (Łk 22, 27). Służba charakteryzuje wszystkie etapy istnienia Jezusa: Jego życie ziemskie, Jego obecność we wspólnocie wierzących po zmartwychwstaniu, Jego istnienie w chwale, Jego powrót w paruzji (B. Maggioni). Ten gest przekazał nam Jezus jako testament i matrycę dla naszego postępowania.
Czy służę innym bezinteresownie? Czy też uważam, że jestem stworzony do wyższych rzeczy? Czy nie jestem zbyt ambitny, pewny siebie, dumny i próżny, aby służyć? Czy umiem i chcę zaakceptować, aby mi czasem służono? Czy jest we mnie pokora, która pozwala uznać, że czasem jestem ubogi, słaby, potrzebujący pomocy? Czy też uważam, że muszę być zawsze silny i mieć wszystko pod kontrolą?

III. SŁUDZY NIEUŻYTECZNI
 Puentą przypowieści jest stwierdzenie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Nie chodzi tutaj o zaniżanie własnej wartości, fałszywą pokorę, która nie pozwala zaakceptować własnej godności. Chodzi o świadomość relacji z Jezusem, z Bogiem. Wobec Boga będziemy zawsze sługami nieużytecznymi. Wszystko, co czynimy i możemy uczynić jest Jego darem, łaską: beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5). Jednak z Nim możemy wszystko, nawet wyrywać i przesadzać morwy!
Czy znam swoje miejsce w życiu? Czy jest we mnie zdrowa pokora, która stanowi złoty środek między pychą a pokorą fałszywą (deprecjonującą własną wartość i godność)? W czym konkretnie objawia się moja pokora? Czy mam świadomość, że bez Boga nic, a z Nim wszystko?
ROZMOWA KOŃCOWA:
Prośmy Pana, jak Apostołowie: Przymnóż nam wiary! 

Stanisław Biel SJ




Zapraszamy Cię na rozważanie Słowa Bożego po adoracji w grupie dzielenia.