czwartek, 24 grudnia 2015



Dziś Niebo
ku ziemi się chyli.
a Gwiazda Betlejemska,wigilia
jak dłoń wyciągnięta
do wypędzonych z Raju
którzy go utracili…

A na moście wieków - stajenka
która na ubogich
i prostych czeka
a w niej MIŁOŚĆ Maleńka


Tu próg niewysoki,
Każdy go przekroczyć może
tylko sklepienie niskie,
trzeba się pochylić,
i zapatrzeć
w miłosierdzie Boże.

O, Jezu...
żeby tak w Noc Betlejemską
cały świat się nad Tobą pochylił
i żeby jeden drugiemu
spojrzał w oczy inaczej
tak po bożemu …
nieziemsko…


żeby tej wigilijnej nocy
pobladły troski nasze
zgasły niepokoje
i żaden człowiek
nie był obcy


żeby nie było
dziś samotnych przypadkiem
by każdy z każdym
dzielił się sercem
z dobrymi łzami w oczach
jak wigilijnym opłatkiem

by ktoś  komuś przebaczył
krzywdę dawno wyrządzaną
by krzywe stały się prostymi
by ktoś przypomniał sobie nagle
kolędę dawno śpiewaną
by ktoś się rozpłakał
nad winą darowaną


by ktoś zamknięte drzwi otworzył
by wszyscy dobrej woli byli
a ponad światem w tej chwili
zagościł
Pokój Boży.

środa, 9 grudnia 2015

13 GRUDNIA 2015   III niedziela Adwentu


„Gdy Jan nauczał, pytały go tłumy: «Cóż więc mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni». Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono». Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie». Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym». Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę” (Łk 3, 10-18). 


W niedzielę „Gaudete”, która stanowi cezurę adwentowego czasu, Ewangelia skłania do refleksji nad czynem. Tłumy ludzi przychodzą do Jana, by przyjąć chrzest. Ludzie ci nie kierują się ciekawością. Są raczej poruszeni przepowiadaniem Jana i jego surowym, ascetycznym życiem. Chrzest, który przyjmują, jest znakiem ich głębokiej przemiany. Świadczy o tym również pytanie, które stawiają Janowi: Cóż mamy czynić? To pytanie stawiają różne kategorie osób, także grupy uważane za margines społeczny.
Jan Chrzciciel nie proponuje innej drogi, nie wzywa ludzi, by pozostawili swoje zawody, rodziny, poszli na pustynię i żyli jego stylem. Nie zachęca żołnierzy, aby zostali pacyfistami, ani celników do rezygnacji z dotychczasowej pracy. Każdy ma pozostać na swoim miejscu, ale żyć inaczej. Kierować się sprawiedliwością i miłosierdziem.
W nawróceniu nie chodzi o zmianę środowiska, miejsca pracy, ale o uczciwość i przejrzystość wewnętrzną. Grzech i problemy tkwią zazwyczaj nie w zawodzie, ale w sposobie wykonywania go. W nawróceniu nie chodzi również o jakieś niezwykłe, spektakularne gesty. Liczy się wierność w codziennym życiu. Przemiana nie dotyczy rzeczy i sytuacji zewnętrznych. Prawdziwa przemiana dotyka wnętrza, serca i zaczyna się od siebie.
Hinduski sufi był w młodości rewolucjonistą i prosił Boga, aby mógł zmienić świat. W wieku średnim zrozumiał, że nie zmieni całego świata i modlił się o zmianę swojej rodziny, przyjaciół, najbliższych. A gdy się zestarzał, zaczął się modlić o łaskę zmiany, nawrócenia siebie. I wyznaje: Teraz, kiedy moje dni są policzone, zacząłem rozumieć, jaki byłem głupi. Gdybym się tak modlił od początku, nie zmarnowałbym życia (A. de Mello).
Cóż mamy czynić? To pytanie warto postawić sobie również w kontekście dzisiejszej „niedzieli radości”. Jan Chrzciciel wskazuje na Jezusa, który chrzci Duchem Świętym i ogniem. Prawdziwa radość duchowa płynie z bliskości i przyjaźni z Jezusem, z Bogiem i jest owocem Ducha Świętego (Ga 5, 22-23).
Radość jest również owocem wyzwalania się z krępujących na co dzień więzów i różnorakich zniewoleń. Są nimi przykładowo: strach przed drugim człowiekiem, codziennym towarzyszem drogi i tym nieznanym; uprzedzenia, osądy, stereotypy, fałszywe ideały (np. samorealizacji albo samodoskonalenia), różne formy zazdrości, pycha….
Te wszystkie zniewolenia czynią serce smutnym. Nie pozwalają być sobą, cieszyć się darami, talentami, ani ich rozwijać. Zamiast radości z tylu darów, a przede wszystkim, z największego daru – Jezusa, pozostaje wtedy zazdrość i demoniczny smutek.
Prawdziwej radości uczy Maryja. Nasza radość bywa hałaśliwa. Mylimy ją z głośnymi salwami śmiechu. Maryja pokazuje, że istnieje inna radość; radość, która dobrze czuje się w milczeniu, wyciszeniu, wewnętrznym pokoju, w słuchaniu i rozważaniu Bożego słowa.

W jaki sposób przeżywam codzienność? Co powinienem w najbliższym czasie zmienić? Czy zmianę świata zaczynam od siebie? Co mnie najbardziej zniewala? Czy moje życie przenika radość i pokój? Czy doświadczam od czasu do czasu smaku radości duchowej? Czy raczej szukam jedynie namiastek ludzkiej radości? (Jakich?)

opracował: Stanisław Biel SJ