środa, 26 sierpnia 2015

30 SIERPNIA 2015 XXII niedziela zwykła


(Mk 7,1-8.14-15.21-23)
Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I /gdy wrócą/ z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych /zwyczajów/, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, /dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie/. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.




Jezus w licznych polemikach z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie „punktuje” ich fałszywą religijność. Zobaczmy krótko, co im (a może i nam) zarzuca.
Najpierw niekonsekwencję, hipokryzję, brak równowagi między czynami a sercem, oddzielanie sfery zewnętrznej od wewnętrznej, separację serca od moralności i prawa. Faryzeusze dają Bogu różne dary, głównie materialne, czyli tak zwaną „dziesięcinę” (dziesięć procent przychodów), a pomijają istotę – sprawiedliwość, miłosierdzie, miłość. Jednak w religii nie chodzi o to, co się je, czy pokarmy „czyste”, czy „nieczyste”, ale kim się jest, jak się żyje.

Żydzi mieli specyficzną listę pokarmów zakazanych – od konia po świnię, od żab po węgorza. Egzegeci w różny sposób tłumaczą tę listę. Niektóre pokarmy były zakazane ze względów higieniczno-sanitarnych, jak np. owoce morza; inne dlatego, że miały związek z kultami pogańskimi, np. świnie poganie składali w ofierze bogini Asztarte. Jeszcze inne symbolizowały bóstwa pogańskie, np. węże i węgorze były czczone jako bóstwa płodności.

Jezus mocno podkreśla, że pokarm nie czyni człowieka nieczystym. Ważniejsze jest wnętrze. W sercu człowieka rodzi się grzech i czyni go nieczystym. O wartości duchowej człowieka nie świadczy więc to, co zjada, z kim się spotyka, jak ubiera, czego dotyka. O wartości człowieka decyduje to, kim jest, co myśli, czego pragnie, do czego dąży, jak żyje…
Dalej zarzuca Jezus faryzeuszom ostentację religijną, próżność i ambicję. Lubią pierwsze miejsca i pozdrowienia na ulicach. Pragną prestiżu i sukcesu. Spełniają wszystkie dobre uczynki, aby się podobać ludziom.

W życiu duchowym ważna jest motywacja. Można czynić wiele, ale z przyczyn egoistycznych, z lęków, by się dowartościować, być kimś w oczach innych… Takie czyny mają niewielką wartość. Można dać z kolei niewiele, „grosik” jak uboga wdowa (por. Mk 12, 41nn), ale z czystego serca. I to jest najpiękniejszy dar.
Jezus zarzuca faryzeuszom również stosowanie podwójnej miary. Wobec innych są wymagający, surowi, stosują nieznośny legalizm, natomiast wobec siebie są pobłażliwi, stosują taryfy ulgowe, ułatwienia. Są dobrymi nauczycielami, ale złymi przykładami. Jezus nie podważa ich autorytetu, nie zachęca do nieposłuszeństwa. Piętnuje jedynie nauczanie, któremu nie towarzyszy odpowiednia praktyka.
Reasumując, „faryzejskie nawrócenie” polega na doskonałości zewnętrznej, przy zaniedbaniu wnętrza. Pozostaje na płaszczyźnie religijności, a więc rytów, uczynków, modlitw… Natomiast brakuje mu duchowości, czyli miłości, płynącej z przemienionego, czystego serca. Nawrócony zewnętrznie podobny jest do człowieka, który pokrywa tynkiem szczelinę w murze, zamiast naprawić rozpadający się mur. Zajmuje się zewnętrzną kosmetyką, a nie istotą, fundamentem, głębią.

Czy nie jestem formalistą i hipokrytą? Co stanowi o mojej wartości i godności? Czy nie dzielę ludzi według sposobu ubierania się, jedzenia, posiadanych wartości materialnych, itd.? Czy moje życie nie cechuje próżność, ostentacja i niezdrowe ambicje? Komu chcę się bardziej przypodobać - Bogu czy ludziom? Czy mojemu życiu duchowemu bliższa jest religijność czy duchowość?

SJ Stanisław Biel

środa, 19 sierpnia 2015

    23 SIERPNIA 2015 XXI niedziela zwykła

    (J 6,54.60-69)
    Ucząc w synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca. Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.







OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy Jezusa, jak z wielką determinacją naucza otaczających Go ludzi, gotowy na odejścia tych którzy nie chcą przyjąć Jego nauczania włącznie z gotowością by odeszli Jego Apostołowie.
 PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy, abyśmy wsłuchali się uważnie w nauczanie Jezusa i przyjęli całą jego głębię nawet jeśli jest ona dla nas trudna do zrozumienia.
 PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:
    Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?   
             Nauczenie Jezusa o spożywaniu Jego Ciała i piciu Jego Krwi, by mieć przez to w sobie życie wieczne, i być wskrzeszonym w dniu ostatecznym, wywołuje w końcu także pośród grona Jego uczniów zniechęcenie i wielu z nich stwierdza, że trudna jest ta Jego mowa i nie sposób jej słuchać. Jezus jest świadomy tego, że nawet  uczniowie szemrali na takie Jego nauczanie. Jest jednak zdumiony, że ich to gorszy i zapowiada jeszcze trudniejsze doświadczenie kiedy ujrzą Go jak będzie wstępował do nieba, z którego wcześniej zstąpił na ziemię.
             Czy jest jakieś oficjalne nauczanie współczesnego Kościoła, które jest nam trudno przyjąć? Skąd taka trudność się w nas rodzi? Co nas zniechęca do podejmowania trudnych dla nas tematów w osobistej refleksji duchowej?

   Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem      

            Przekonuje Jezus dalej że to Duch daje życie, natomiast samo ciało na nic się nie przyda jeśli w nim tego Ducha nie będzie. To właśnie słowa Jezusa dotyczące Jego Ciała do spożywania są dla przyjmujących je duchem i życiem. Tak jak Bóg tchnął w Adama Ducha by dać mu życie zaraz po stworzeniu go z prochu ziemi, tak potrzeba i dziś tego samego Ducha by tak naprawdę żyć. Bez tego trudno mówić o pełni życia. Można by powiedzieć że jest istnienie ale brak życia. Jest jednak Jezus w pełni świadomy, że pośród słuchaczy są tacy, którzy nie wierzą w to co im przekazuje.

            Czy jest nas ożywczy Duch Boży? Czy możemy o sobie powiedzieć że naprawdę żyjemy a nie tylko istniejmy na tym świecie? Czy nasze życie nie stało się bez-duszne, pozbawione pierwiastka duchowego?

   Czyż i wy chcecie odejść? ... Panie, do kogóż pójdziemy?

Skoro na te Jego słowa wielu uczniów Jego odeszło od Niego i już z Nim nie chodziło to Jezus pyta odważnie także Dwunastu Apostołów, czy i oni chcą od Niego odejść. Jest Jezus na taką ich decyzje gotowy i nie zamierza dla zatrzymania ich przy sobie zmienić swego nauczania. Odpowiedział Mu w imieniu całej grupy Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga. Mimo że i dla nich ta mowa jest trudna to jednak zostają bo widzą w niej życie a w Jezusie odkryli wysłannika Boga.

Czy my też chcemy odejść, z może już odeszliśmy od Jezusa, bo Jego nauka jest zbyt wymagająca? A może jednak jest w nas postawa Piotra który wierze w bóstwo Jezusa i nie widzi innej możliwości jak tylko iść za Nim? Czy już uwierzyliśmy i poznali kim jest Jezus z Nazaretu, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek?

ROZMOWA KOŃCOWA: Prośmy Jezusa, byśmy byli ludźmi głębokiej wiary, otwartymi na wszystkie prawdy jakich naucza On i Jego Kościół. Oddajmy Mu wszelkie nasze trudności związane ze zrozumieniem Jego nauczania prosząc by nam je wyjaśniał cierpliwie i systematycznie. Otwórzmy się na Jego Ducha dającego życie prosząc by Jezus nas Nim napełnił. I wyznajmy razem z Piotrem że nie widzimy innej drogi jak tylko droga z Jezusem.

opracował O. Tadeusz Hajduk SJ

sobota, 15 sierpnia 2015

Gdzie zasnęła Maryja?



Ewangeliści milczą na temat odejścia Maryi, natomiast szeroko rozpisują się na ten temat apokryfy i przekazy tradycji. Według apokryfów Maryi ukazał się anioł z gałązką palmową i objawił Jej zbliżającą się śmierć. Matka Boska wyraziła pragnienie, by jeszcze raz zobaczyć Apostołów. Gdy zebrali się wokół Jej łoża, "zasnęła". Po złożeniu w grobie, Chrystus zastąpił z nieba w otoczeniu aniołów, aby zabrać Jej duszę.

Najbardziej znany grecki apokryf Transitus w taki sposób opisuje wniebowzięcie Maryi: Apostołowie wnieśli Maryję do grobowca i zasiedli razem oczekując na Pana, jak im nakazał. [...] Gdy oni tak wspólnie rozmawiali o nauce i wierze i wielu innych sprawach, a siedzieli przed bramą grobowca, oto Pan Jezus przybył z niebios, a Michał i Gabriel byli z Nim, i usiadł pośród Apostołów... Wtedy dał znak Michałowi i rzekł Michał w mowie właściwej aniołom, i zstąpiły na nich chmury, na każdej chmurze tysiące aniołów i śpiewały przed Panem, i rzekł Pan do Michała, aby wziął ciało Maryi na chmurę i złożył je w raju. [...] I skoro zbliżyli się do raju, złożyli ciało Maryi pod drzewem życia. I przyniósł Michał jej świętą duszę i złożył ją w jej ciele. Natomiast Transitus Jana Teologa, utwór grecki powszechnie używany podczas liturgii Wniebowzięcia, dodaje: I oto olejek drogocennej woni wypłynął ze świętego grobowca Bogurodzicy. [...] I ujrzeliśmy miejsce rozświetlone, a od tego światła nie ma nic jaśniejszego; i w owym miejscu odczuliśmy mnóstwo słodkiej woni.

Aż trzy lokalizacje, wszystkie poparte starożytną i czcigodną tradycją, pretendują do miana autentycznego miejsca, w którym spędziła ostatnie chwile i zasnęła Najświętsza Maryja Panna: Góra Oliwna, Góra Syjon i Efez.

Kościół Zaśnięcia Matki Bożej znajduje się na samym wierzchołku chrześcijańskiego Syjonu w Jerozolimie. Według starożytnej tradycji nieznany uczeń Jezusa, który przyjął Mistrza na Wieczerzę Paschalną, udzielił gościnności młodemu Kościołowi. W jego domu żyła i zasnęła Maryja. Tradycja wczesnochrześcijańska była podtrzymywana przez krzyżowców.

Inna wczesnochrześcijańska tradycja umieszcza zaśnięcie Maryi i Jej grób na Górze Oliwnej. Podstawą tej lokalizacji jest głównie apokryf Zaśnięcie Najświętszej Maryi Panny z II-III wieku. Wersja syryjska zawiera wskazania dla uczniów: Dzisiejszego rana weźmiecie Panią Maryję i wyjdziecie poza Jerozolimę drogą prowadzącą przez dolinę na Górę Oliwną. Znajdują się tam trzy groty. Pierwsza, zewnętrzna, jest obszerna, za nią druga, w środku, a jeszcze dalej trzecia, wewnętrzna. Jest w niej od wschodu ława gliniana. Idźcie i złóżcie Błogosławioną na owej ławie. Według tradycji uczniowie tutaj pochowali Maryję. Gdy po niedługim czasie przybył, nieobecny w czasie przeniesienia ciała Apostoł Tomasz, uczniowie udali się do grobu, aby pokazać mu grób i stwierdzili, że jest pusty. Na dowód wniebowzięcia, Maryja przekazała Tomaszowi opaskę (Transitus Józefa z Arymatei).

Z kolei tradycja Janowa umieszcza ostatnie lata życia na ziemi i śmierć Maryi na Wzgórzu Słowików w Efezie (Turcja). Jan przybył do Efezu, chroniąc się przed prześladowaniem chrześcijan w Imperium Rzymskim. Zamieszkali wraz z Maryją na Wzgórzu Słowików, w dosyć trudno dostępnym cichym miejscu na wysokości 358 metrów n.p.m. Tutaj Maryja cierpiąca starsza kobieta, spędzała ostatnie dni swego życia z dala od wrzawy towarzyszącej rodzeniu się nowej religii, która ostatecznie wyniosła Ją ponad wszystkie kobiety na ziemi (D. Carroll). Jednak miejsce to, czczone od pierwszych wieków, uległo zapomnieniu. Dopiero wizje bł. Katarzyny Emmerich pozwoliły je na nowo odkryć i uczcić. W roku 1892 arcybiskup Izmiru ogłosił je "miejscem pielgrzymek", co potwierdzili późniejsi papieże; do "domu Maryi" pielgrzymował Paweł VI i Jan Paweł II. Obecnie każdego roku przybywa tu około miliona pielgrzymów.

Różnorodność tradycji wskazuje, że czas i miejsce odejścia Maryi nie są najważniejsze. Najistotniejsze jest to, że jest w niebie razem ze swoim Synem i czeka na nas, wypraszając nam potrzebne łaski. Jej Syn nie odmawia nam niczego, ponieważ Ona nigdy niczego nie odmówiła Bogu. A Ojciec zawsze wysłuchuje Chrystusa (B. Martelet). Być może ta wielość miejsc związana z wniebowzięciem Maryi jest zamierzona; może Bóg chce, aby jak najwięcej miejsc (również związanych z objawieniami) zbliżało ludzi do Niej, a przez Nią do Jezusa.

Apokryfy i lokalne tradycje, chociaż często poetyckie, emocjonalne i połączone z literacką przesadą, mają swoje uzasadnienie w Piśmie Świętym. Święty Paweł naucza, że Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy, a po Nim wszyscy, którzy do Niego należą (por. 1 Kor 15, 22 n.). W Liście do Rzymian pisze: Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą (Rz 8, 29 n.). Do wybranych, powołanych i obdarzonych chwałą w pierwszym rzędzie należy Maryja. "Predestynowana, powołana, uświęcona" jak nikt inny, złączona z Jego cierpieniem, jak nikt inny, Maryja jest teraz również "wyniesiona do chwały" wraz z Nim, jak nikt inny: jak żaden inny człowiek (por. 1 P 4, 13; 2 Tm 2, 3.11). A poprzez Nią, jestem pewien, że moja chwała już we mnie mieszka, lecz w ukryciu (D. Ange).

Ojcowie Kościoła podkreślają, że wniebowzięcie Maryi i uwielbienie Jej ciała wynika nie tylko z nadprzyrodzonego macierzyństwa (jest Matką Boga), ale również ze świętości Jej dziewiczej natury. Ciało święte, czyste, niezniszczalne nie mogło ulec procesowi rozkładu: Ta, która porodziwszy Syna, zachowała swoje dziewictwo nienaruszone, musiała także zachować swoje ciało po śmierci bez najmniejszego śladu rozkładu. Ta, która nosiła w swoim łonie Stwórcę wszechrzeczy, musi żyć z Nim na zawsze w tabernakulum wieczystym (św. Jan Damasceński).

Duchowe i fizyczne piękno Maryi w niebie zostało "spotęgowane i dopełnione". W niebie wszyscy wybrańcy nic nie tracą z zalet swego serca i umysłu, przeciwnie: przeobrażenie ich życia ziemskiego w wieczne sprawia, że bogactwa ich serca nieskończenie się pomnażają. Maryja zachowuje w niebie wszystkie zalety, które posiadała tu na ziemi i zawsze ma na uwadze nasze dobro. Jest nadal bez reszty służebnicą, nieustannie pochłoniętą Chrystusem i Jego Ciałem Mistycznym, którym jest Kościół. Im jest bliżej Boga, tym jest bliżej nas (B. Martelet).

Ciało Maryi zostało wskrzeszone, uniesione do nieba i uwielbione, podobnie jak ciało Jezusa. Dlatego może Ona również powtórzyć za Synem: Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam (łk 24, 39). Maryja uczy nas odkrywać i cenić nie tylko wartość i piękno ducha, ale również ciała. Nasze ciała, podobnie jak ciało Maryi, są przeznaczone do chwały.

Współczesne tendencje w świecie dążą nieświadomie do separacji, oddzielania duszy od ciała. W konsekwencji ciało traktowane bywa jako "gadżet", środek, dodatek do własnego "ja". Służy wówczas jako dystrybutor cielesnych rozkoszy, albo proste narzędzie pracy, które w każdej chwili da się wykorzystać (D. Ange). W utylitarno-zmysłowym podejściu do ciała, zapomina się, że stanowi ono integralną część osoby i należy je akceptować, szanować, kochać, troszczyć się o nie. Ciało zostało stworzone przez Boga jako piękne; jest miejscem "zamieszkania" Ducha Świętego i poprzez nie mamy oddawać cześć Stwórcy: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 9, 19 n.).

Ostatecznie nasze ciała przeznaczone są do "wiecznej młodości". Iluzją jest próba osiągnięcia jej na ziemi. Dąży do tego współczesna reklama, medycyna, kosmetyki czy technika. We wszelkich odmianach i możliwościach promuje się młodość. Osoby starsze ukazywane są najwyżej przy okazji... reklamy leków gwarantujących długie życie! Wielu młodych, którzy nie są w stanie odpowiedzieć na najnowsze trendy w zakresie urody i mody, ulega depresji i wpada w kompleksy. Tymczasem młodość w wymiarze ziemskim jest ograniczona i przemijalna. Dopiero w niebie, w Bogu, który jest niezmienny i "wiecznie młody" osiągniemy odblask piękna i dojrzałości wiecznej Bożej młodości. Pisze Daniel Ange: Niezależnie od tego, jaki osiągnąłeś wiek, twoje dzieciństwo, twój okres dojrzewania, twoja młodość nie pozostały "za tobą", lecz wciąż jeszcze są "przed tobą". Zmierzasz w kierunku swoich wiecznych 17-18 lat.

Wniebowzięcie Maryi jest przypomnieniem, że nasza ojczyzna jest w niebie (Flp 3, 20). Niebo otwiera się jednak nad nami już na ziemi, gdy jesteśmy z Jezusem, gdy trwamy na modlitwie, uczestniczymy w życiu sakramentalnym, a szczególnie w Eucharystii. Przypomina nam o tym dość trywialne stwierdzenie: Eucharystia jest przedsmakiem nieba. Oczywiście, są chwile, gdy modlitwa, Eucharystia staje się nużąca, męcząca. Ale od czasu do czasu zapewne doświadczamy też atmosfery bliskości Jezusa, wspólnoty, miłości, otwarcia nieba. Czujemy wtedy, że wszystko inne jest względne, drugorzędne. Nie jest to forma ucieczki od codzienności w kwietyzm, ale świadomość, że nużąca codzienność i powtarzające się problemy przeżywane z Jezusem i Maryją nie przygniatają nas ani nie obciążają. Czujemy wtedy wolność i duchową radość oraz pragnienie dzielenia się nimi. Doświadczenie nieba posyła nas tam, gdzie jest piekło, gdzie panują pustka i bezsens.


Stanisław Biel SJ

środa, 12 sierpnia 2015


16 SIERPNIA 2015 XX niedziela zwykła

Jezus powiedział: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.” Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: „Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia?” Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.”
[J 6,51-58]

OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy Jezusa, jak zdecydowanie i mocno kontynuuje nauczanie trudnych prawd eucharystycznych, budzących opory pośród Jego słuchaczy.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy, abyśmy potrafili otworzyć się na nauczanie Jezusa i przyjąć jak najpełniej dar Eucharystii, karmiąc się Jego Ciałem i Krwią.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1.      Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?  

Szemrzącym Żydom powtarza Jezus tę trudną prawdę, że jest On chlebem żywym, który zstąpił z nieba. I dodaje, że jeśli ktoś spożywa ten chleb, którym jest Jego Ciało, będzie żył na wieki. To wywołuje dalszą sprzeczkę między Żydami mówiącymi z powątpiewaniem: „Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?”  I tak naprawdę, to trudno im się dziwić, słysząc takie słowa. Ten problem istniał zresztą i później, a nawet trwa do dnia dzisiejszego i wymaga od nas więcej wiary niż szukania, jak można to „naukowo udowodnić”. Nasze zmysły zewnętrzne widzą i czują chleb i wino; potrzeba wrażliwych zmysłów wewnętrznych, żyjących wiarą, by poczuły, że to Krew i Ciało naszego Pana.

Jakie jest nasze nastawienie do Eucharystii? Czy nasze „zmysły serca” potwierdzają nam te głęboką prawdę eucharystyczną?

2.      Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie    

 Mimo takich mocnych oporów u słuchaczy Jezus kontynuuje swoje trudne nauczanie i zwracając się do nich wprost ostrzega ich: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”. I dodaje, że ten kto spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew, ma życie wieczne, a On go wskrzesi w dniu ostatecznym, by mógł żyć pełnią życia w wieczności. I dziś te słowa są bardzo aktualne. Jezus nie stwierdza, że uczestnictwo we mszy świętej daje życie, lecz że spożywanie Jego Ciała jest tą życiodajną drogą. Obecność na Eucharystii bez spożywania jej nie daje pełnego życia, choć ma też swoją wartość karmienia się Słowem Bożym jako innym źródłem życiodajnym.

Jaki jest nasz udział w Eucharystii, jak częsty i jak głęboki? Czy zawsze jest to karmienie się Ciałem Jezusa? Czy mamy poczucie wpływu tego pokarmu na nasze życie codzienne?

3.      Ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie   

Nauczanie Jezusa dotyka teraz istoty Eucharystii i tego, co najtrudniej pojąć: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”. To nie jakiś symboliczny pokarm i napój, lecz najprawdziwszy, i jest to najprawdziwsze Jego Ciało i Jego Krew. Karmienie się nimi gwarantuje trwanie w Jezusie i równoczesne trwanie Jezusa w tej osobie. Jak Jezus żyje przez Ojca, tak i ten, kto Go spożywa, będzie żył przez Niego i będzie żył na wieki.

Czy odczuwamy, że komunia święta to przyjmowanie prawdziwego pokarmu, a nie tylko jakiś symbol? Czy odczuwamy przez nią trwanie w Jezusie i Jego przebywanie w nas?

ROZMOWA KOŃCOWA: Prośmy Jezusa, byśmy byli ludźmi mocnej wiary, przeżywającymi dogłębnie prawdę o Jego prawdziwej obecności w Eucharystycznym Chlebie i Winie. Zapragnijmy jak najczęstszego uczestnictwa w Eucharystii, by móc się karmić Ciałem Jezusa i tak nabierać coraz więcej życia i być mieszkaniem dla Niego. Powierzmy Mu wszelkie wątpliwości, jakie rodzą się w nas wobec Eucharystii i Jego prawdziwej w niej obecności.

opracował O. Tadeusz Hajduk SJ

czwartek, 6 sierpnia 2015

9 SIERPNIA 2015 XIX niedziela zwykła
(J 6,41-51)
Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: Jam jest chleb, który z nieba zstąpił. I mówili: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem. Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto /we Mnie/ wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest mo
je ciało za życie świata. 
 
OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy Jezusa, który bardzo spokojnie, ale równocześnie zdecydowanie i mocno naucza trudnych prawd wywołujących szemranie i powątpiewanie pośród Jego słuchaczy.

 PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy, abyśmy jak Jezus nie bali się szemrania, kiedy mamy do przekazania trudną prawdę, i prośmy, byśmy byli sami otwarci na słuchanie Jezusa zawsze, nawet wtedy, kiedy to, co przekazuje, jest trudne do pojęcia lub do przyjęcia.
 PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1.      Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy?     
 Kiedy Jezus wyznał wobec zebranych Żydów, że jest On chlebem, który z nieba zstąpił, wywołało to wśród słuchających Go ludzi szemranie przeciwko Niemu. Nie są oni w stanie się zgodzić na Jego zstąpienie z nieba, bo znają Go jako Jezusa z Nazaretu, syna Józefa, którego zarówno ojca, jak i matkę dobrze znają. Nie potrafią przełamać swoich schematów myślowych i nie mogą się zgodzić na to, co Jezus im przekazuje o sobie. Budzi to w nich nie tylko powątpiewanie, ale wręcz szemranie. To, że cieśla przekwalifikował się na wędrownego nauczyciela, mogą jeszcze zaakceptować, ale to, że uważa się On za wysłannika nieba, jest dla nich nie do przyjęcia.
 Czy nasza wiara w przyjście na świat Boga jako człowieka jest głęboko ugruntowana? Czy Jego obecność w Eucharystii, która jest chlebem na życie wieczne, jest dla nas oczywista? Co w nauczaniu Kościoła budzi nasze szemranie, nie jest łatwe do przyjęcia?




2.      Oni wszyscy będą uczniami Boga    
odpowiedzi na ich powątpiewania Jezus zachęca ich, by przestali szemrać między sobą. A potem – wydawało by się na przekór – odważnie kontynuuje swoje nauczanie stwierdzając, że nikt nie może przyjść do Niego, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Go posłał na świat. I ma na myśli oczywiście nie Józefa, tylko Ojca Niebieskiego. I wyznaje, że owocem tej szczególnej więzi z Ojcem będzie to, że to On wskrzesi w dniu ostatecznym tych ludzi, których Ojciec pociągnie do Niego. A dla potwierdzenia przypomina, że napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. I są nimi ci, którzy otwarci byli na głos Ojca i na Jego nauczanie. Oni też jako uczniowie Boga przyjdą do Jezusa, by być Jego uczniami.

Czy Ojciec pociągnął nas już do swojego Syna? Czy można o nas powiedzieć, że jesteśmy Jego uczniami, uczniami Ojca i uczniami Jezusa? Jak to się dokonuje, że jesteśmy Jego uczniami otwartymi na Jego nauczanie?

3.      Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata

I dalej przechodzi Jezus do dobitnego zaakcentowania tej właśnie prawdy, która wywołała kontrowersje i szemranie wśród Jego słuchaczy. Uroczyście proklamuje, że jest On chlebem życia, który z nieba zstępuje. Zstępuje po to, by Go spożywano, a kto Go spożywa, nie umrze na wieki. I powtarza to dwukrotnie, kończąc odważnym stwierdzeniem, że chlebem, który On da, jest Jego ciało dane za życie całego świata. Jak widać Jezus nie zraża się niedowierzaniem i szemraniem i zależy Mu na tym, by Jego słuchacze pojęli i przyjęli tę ważną, choć trudną prawdę.

Jakie jest nasze przygotowywanie się do życia wiecznego? Czy spożywamy chleb życia, czyli Ciało Jezusa obecne w Eucharystii? Czy mamy głęboką świadomość, że istotą Eucharystii jest spożywanie Ciała Jezusa, a nie tylko obecność na niej?

ROZMOWA KOŃCOWA: Prośmy Jezusa, byśmy byli Jego uczniami pociąganymi do Niego coraz mocniejszym pragnieniem poznania Jego nauczania. Polećmy Mu to, co jest dla nas trudne do pojęcia lub przyjęcia w tym nauczaniu prosząc, byśmy zamiast szemrać na to, starali się to głębiej zrozumieć. Polećmy Mu nasz udział w Eucharystii, by była ona miejscem spożywania Jego Ciała, otwierającym nam drogę do pełni życia, już tutaj i w wieczności.
 opracował O. Tadeusz Hajduk SJ