środa, 28 maja 2014



1 CZERWCA 2014  Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

(Mt 28,16-20)
Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.


 PUNCTA (punkta) do MEDYTACJI:


Zaangażowanie wyobraźni: Zobacz scenę wniebowstąpienia Jezusa
Prośba do tej medytacji: O większą wiarę i o żywe pragnienie powrotu Jezusa

  1. Wątpliwości
Kiedy uczniowie przybywają na górę, widzą Jezusa i oddają Mu pokłon, ale są wśród nich tacy którzy ciągle jeszcze wątpią. To niesamowite. Tyle czasu upłynęło od Zmartwychwstania, tylu się ukazał, z tyloma już rozmawiał, tak wielu dawało o nim świadectwo, sami go widzą, a ciągle jeszcze wątpią. Nasze życie też jest naznaczone wątpliwościami, są one wpisane w naszą drogę do Boga i są jej nierozerwalną częścią, są konieczne. Ciągłe pytanie się o sens, o naszą wiarę, jest okazją do ponownego wybierania Jezusa. Ciągle na nowo, pełniej i głębiej.

2.      Misja 
            Jednak Jezus jak zwykle się tym nie zraża. Mówi prosto z mostu: macie misję. To co ja czyniłem teraz wy czyńcie, ale nie swoją mocą, ale mocą z wysoka. Duchem Św. My sami jesteśmy słabi i ciągle wątpimy, ale gwarantem sukcesu misji zleconej przez Jezusa Kościołowi są nie ludzie, nie jesteśmy my ale jest nim sam Duch Św. On będzie nas prowadził, On uczyni z nas świadków. To co my musimy zrobić to być Mu posłuszni. Zasłuchani w Jego szum i gotowi za Nim podążać „a wszystko inne będzie nam przydane”.

3.      Obietnica 
Ostanie słowa, jakie Jezus kieruje do uczniów w Ewangelii Św. Mateusza, to słowa obietnicy, że zawsze będzie z nami. „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Odnoszę się one tak do całego Kościoła, ale też do wszystkich jego członków. Jezus mówi: „jestem przy tobie do końca, jakim by nie był, gdziekolwiek się nie udasz będę szedł przy tobie by cię podtrzymać, gdy wszyscy inni zawiodą. Bo ja nie zawiodę ciebie i o tobie nie zapomną”. To miłość trzyma Go przy nas, i ta miłość nie kończy się. I na tę miłość czekamy i jej pragniemy.                                       


środa, 21 maja 2014

25 MAJA 2014 VI niedziela wielkanocna


Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” (J 14, 15-21).


OBRAZ DO MODLITWY:
Wyobraźmy sobie Ducha Świętego „spoczywającego” na Jezusie.

PROŚBA O OWOC MODLITWY:
Prośmy o doświadczanie miłości Trójcy Świętej.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1. PARAKLET
Jezus odchodząc do Ojca obiecuje zesłać Ducha Świętego Pocieszyciela. W języku greckim określany jest On słowem „parakletos”, „Paraklet”, co etymologicznie oznacza „wezwany obok”. Odwołując się do życiowego doświadczenia możemy pomyśleć o sytuacjach, w których liczymy na pomoc kogoś stojącego obok nas. W wysokich partiach gór taką rolę pełni asekuracja; zdajemy się całkowicie na innych, od których w pewnym sensie zależy nasze życie. W małżeństwie liczymy na współmałżonka. Dzieci ufają rodzicom. Przełożeni liczą na współpracowników…
Funkcja Parakleta polega na pomocy w potrzebie. Stąd słowo to przetłumaczono na łacinę jako „adwokat”. Adwokat broni czyjejś sprawy, honoru, prawa. Jednak określenie to jest zbyt zawężone i często rozumiane w kategoriach sądowniczych. Stąd jeszcze inne tłumaczenia słowa Paraklet: wspomożyciel, obrońca, pośrednik, doradca, pocieszyciel… Każde z nich oddaje pewien aspekt działania Ducha Świętego.
Uogólniając, Parakletem jest ktoś, kogo wzywa się w chwilach zwątpienia, kryzysu, problemów, depresji…, kto umie pocieszyć i udzielić wsparcia. Paraklet jest bliskim przyjacielem. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia (Syr 6, 16). Nie można mieć wielu bliskich przyjaciół. Stąd „przyjaźń z Parakletem” może być mądrym wyborem, „lekarstwem” na wiele trudności i pogmatwanych problemów życia.
Jak rozumiem termin: „Duch Święty Pocieszyciel”? Kiedy w szczególny sposób zwracam się do Ducha Świętego” Dlaczego? Czy mam przyjaciół czy raczej wielu znajomych? Kto jest moim prawdziwym bliskim przyjacielem?

2. BYĆ W OJCU I SYNU
Bliskość relacji z Trójcą Świętą wynika z zachowania nauki Jezusa. Ojcowie Kościoła, np. Orygenes, porównują zachowanie przykazań Jezusa (słów Ewangelii) do oblubieńca, którego oblubienica trzyma między piersiami jak woreczek mirry (Pnp 1, 13). Są one więc czymś najcenniejszym.
Wartość przykazań nie wypływa jedynie z nich samych (chociaż od strony ludzkiej, prawnej są równie cenne), ale z tego, że wprowadzają nas w zażyłe relacje z Ojcem i Jezusem w Duchu Świętym. Bóg Ojciec jest „punktem docelowym”. Wszystko zmierza ku Niemu przez Pośrednika Jezusa i dzięki działaniu Ducha Świętego. Żyjąc Ewangelią jesteśmy wciągnięci w krążenie miłości między Synem a Ojcem (I. Gargano).
Co dla mnie oznaczają przykazania? Czy akceptuję wszystkie? Jaką wartość stanowią dla mnie? Które słowa Ewangelii są dla mnie najpiękniejsze, a które najtrudniejsze do realizacji w życiu? Jaka jest moja więź z Trójcą Świętą?

3. UMIŁOWANI PRZEZ OJCA
Aby móc żyć Ewangelią, trzeba poczucia, że jest się kochanym przez Boga. Nad Jordanem, gdy Duch Święty zstąpił na Jezusa, Ojciec dał świadectwo o Synu: Tyś jest Syn mój umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Łk 3, 22). To zapewnienie powraca w dzisiejszej Ewangelii wobec każdego ucznia Jezusa. Poczucie bycia umiłowanym synem (córką) Boga pozwala odpowiedzieć miłością. Bez niego nie potrafimy kochać w sposób autentyczny i bezinteresowny.
Czy czuję się jak umiłowany syn (córka) Boga Ojca? W czym konkretnie widzę miłość Boga do mnie? Jak rozumiem przykazanie: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwt 6, 5) i jak realizuję je w codzienności życia?

ROZMOWA KOŃCOWA:
Módlmy się modlitwą Veni Creator (O Stworzycielu Duchu przyjdź), albo sekwencją Przybądź Duchu Święty.
Stanisław Biel SJ

środa, 14 maja 2014

18 MAJA 2014 V Niedziela Wielkanocna

Jezus powiedział: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”. Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”. Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”. [J 14,1-12]

OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy Wieczernik paschalny wypełniony Apostołami (już bez Judasza) zgromadzonymi przy Jezusie i wsłuchanymi w Jego nauczanie: sala do odbycia wieczerzy jest przestronna, zaścielona dywanami; w środku niski, prostokątny, obszerny stół, a na nim cały baranek paschalny, chleby, wino i gorzkie zioła.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: : prośmy o dogłębne poznanie Pana Jezusa, który objawia nam oblicze swego Ojca. I prośmy, by to doświadczenie pomogło nam, aby Go więcej kochać i radykalniej pójść za Nim.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

Ewangelista Jan niemal jedną czwartą swej Ewangelii poświęca na opis wydarzeń podczas Ostatniej Wieczerzy: umycia nóg apostołom przez Jezusa i długą mowę pożegnalną. W ten sposób pokazuje, jak Jezus przygotowuje apostołów do przyszłości, do trudów, które ich spotkają po Jego odejściu. Tradycyjną paschę żydowską należało spożyć w obrębie Jerozolimy i ci, którzy nie byli jej mieszkańcami, wynajmowali odpowiedni lokal. Tu jesteśmy w Wieczerniku wynajętym przez grupę apostołów. Wieczerza paschalna trwała normalnie aż do północy i to, co opisuje Jan, wydaje się odbywać już po tradycyjnej wieczerzy.

1. Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie.

W obliczu zbliżającego się odejścia Jezus żegna się w Wieczerniku z gronem swoich najbliższych uczniów. Widać wyglądają na nieco przestraszonych, skoro zachęca ich, by się nie trwożyło ich serce. I to, co powinno rozwiać tę trwogę, to wiara w Boga połączona z wiarą w Jezusa. Ta wiara potwierdza, że w domu Boga Ojca jest wiele mieszkań oczekujących na nich, Jego dzieci, a sam Jezus idzie przygotować im tam miejsce. I dopiero gdy przygotuje to miejsce, przyjdzie powtórnie i zabierze ich do siebie, aby byli tam, gdzie On będzie już wcześniej. Jezus odsłania przed apostołami głębię zamierzeń Bożych. „Idę przygotować wam miejsce, a potem wrócę” oznacza: „idę na krzyż umierać za was, bo przez śmierć i mękę przygotuję wam miejsce, ale potem wrócę i już was nigdy nie opuszczę, będę z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”. Jezus, który wstąpił do nieba, przyjdzie ponownie, aby wziąć do domu Ojca wszystkich wierzących w Niego i kochających Go. To przyjście urzeczywistnia się dla pojedynczego człowieka w chwili śmierci, a dla wszystkich ludzi - w dzień drugiego przyjścia Zbawiciela w chwale na końcu świata.

Czym trwoży się nasze serce? Czy w obliczu możliwości śmierci budzą się w nas niepokoje i obawy? Jaka jest nasza wiara, że Bóg Ojciec oczekuje na nas, swoje dzieci, by nam dać przygotowane mieszkanie w swoim niebie?

2. Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.

Jezus wyraża wobec uczniów przekonanie, że znają oni drogę, dokąd idzie i będą w takim razie mogli ją podjąć w przyszłości. Ale w imieniu wszystkich Tomasz stwierdza, że nie wiedzą, dokąd ich Mistrz idzie. Stąd wyraża wątpliwość, jak mogą znać drogę. Na tę wątpliwość odpowiada mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.”

Istnieje wiele błędnych dróg, prowadzących na manowce życia, natomiast Jezus i Jego Ewangelia, zawarty w niej Jego przykład, to jedyna droga pewna, wiodąca do pełnego i trwałego szczęścia. Czy już odkryliśmy Jezusa, który jest tą jedyną drogą, która prowadzi do Ojca i do pełni życia?

Zdobycie Prawdy stanowi fundamentalny cel naszego ludzkiego rozumu. To Jezus jest Słowem prawdy, będącym odpowiedzią na wszystkie najgłębsze pytania ludzkiego serca. Tylko On w pełni odsłania przed naszymi oczami tajemnicę o nas samych i o otaczającym nas świecie. Czy odkryliśmy już Jezusa, który jest Prawdą, czyniącą nas wolnymi przez objawienie nam prawdy o nas samych?

Każdy człowiek pragnie żyć pełnią życia. Prawdziwą pełnię życia można znaleźć tylko w osobie Jezusa, który za nas umarł i dla nas zmartwychwstał. Tylko On może zaspokoić ludzkie serce; On daje siłę i radość życia, bez względu na wszelkie dotykające nas zewnętrzne ograniczenia czy przeszkody życiowe. Czy odkryliśmy już Jezusa, który jest naszym prawdziwym Życiem?

3. Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.

Kiedy Filip prosi Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”, Jezus ubolewa: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś?” i tłumaczy jemu i pozostałym uczniom: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”. Co wtedy mogli pomyśleć uczniowie? Widząc postawę Jezusa właśnie tam w Wieczerniku mogli odkrywać oblicze Jego Ojca. Jak w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy objawia On to oblicze? Przede wszystkim jako oblicze służebne przy umyciu nóg; ale także oblicze przyjacielskie, bo nazywa ich Jezus swymi przyjaciółmi.

Ale Filip mógł sobie również przypomnieć wszelkie postawy Jezusa, jakie zaobserwował od chwili swego powołania aż do momentu, kiedy w Wieczerniku Mu proponuje, by im pokazał Ojca, i słyszy powyższą odpowiedź. Wspomniał więc zapewne na oblicze radosne w Kanie Galilejskiej i oblicze gniewne przy wyrzucaniu przekupniów w świątyni (J 2). Pomyślał o obliczu osoby otwartej na cudze problemy, widocznym w rozmowie z Nikodemem (J 3), i o obliczu kogoś dającego czas i nadzieję zagubionemu człowiekowi, jak to widać w spotkaniu z Samarytanką (J 4). Z kolei mógł dostrzec oblicze kogoś podejmującego w nauczaniu „trudną mowę” i gotowego na odejście swoich słuchaczy (J 6). Dalej mógł zobaczyć oblicze miłosierne wobec oskarżanej cudzołożnicy (J 8), oblicze przyjacielskie wobec rodziny w Betanii (J 11 i 12), a w końcu oblicze królewskie przy uroczystym wjeździe do Jerozolimy (J 12) oraz oblicze dobrego Pasterza w nauczaniu Jezusa(J 10).

Wypaczony obraz ludzkiego ojcostwa, jakiego doświadczamy w obecnej sytuacji społecznej, stanowi dla nas pewną trudność, ale i równocześnie szansę w odkrywaniu oblicza Boga Ojca. Szansa ta pochodzi stąd, że niedostatki wszelkiego ludzkiego doświadczenia ojca mogą pomóc odfałszować analogię pomiędzy ludzkim ojcostwem a ojcostwem Boga. Tu zawsze aktualne jest upomnienie płynące z ust samego Jezusa: "Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie." [Mt 23,9]. A jakie oblicze Ojca my widzimy poprzez Jezusa? Jak twoje kontemplacje życia Jezusa wpływają na twój obraz Jego Ojca, który jest i twoim Ojcem?

ROZMOWA KOŃCOWA:Zaprośmy Jezusa do swojego serca powierzając Mu pragnienia, które podczas modlitwy się w nas zrodziły. Prośmy, by nasze serce w obliczu możliwości śmierci pełne było wiary, że Bóg jako miłujący Ojciec oczekuje na nas, swoje dzieci, by dać nam przygotowane mieszkanie w swoim niebie. Prośmy też, by Jezus stawał się dla nas tą jedyną drogą, która prowadzi do Ojca i do pełni życia, byśmy w Nim odnajdywali prawdziwe odpowiedzi na wszystkie najgłębsze pytania naszego ludzkiego serca.

Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ

środa, 7 maja 2014


11 MAJA 2014 IV Niedziela Wielkanocna

Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych.” Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości.” [ J 10,1-10 ]

OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy, jak Jezus jako Dobry Pasterz patrzy na nas z miłością niezależnie od tego, jaka jest historia naszego życia, i jak zaprasza nas po imieniu, by pójść za Nim, aby nas mógł zaprowadzić do pastwisk, gdzie znajdziemy obfitość życia.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy o głębszą wiarę w nieustanną troskliwość Jezusa o każdego z nas, o zobaczenie w swoim życiu Jego prawdziwego oblicza Dobrego Pasterza, który zna nas po imieniu i prowadzi do obfitości życia.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

Obraz pasterza odgrywa w Biblii dużą rolę i już w Starym Testamencie odnosi się go także do Boga. Troszczy się On o swój lud bardziej niż powołani do tego pasterze Izraela. Do tego obrazu odwołuje się również Jezus w swoim nauczaniu, nazywając siebie Dobrym Pasterzem i ukazując w przypowieściach Boga jako Dobrego Pasterza poszukującego z miłości zagubionych owiec. Jezus ujawnia też siebie jako Dobrego Pasterza swoimi postawami.

Celem obecnego nauczania Jezusa jest również ukazanie różnicy między prawdziwym pasterzem a zwykłym najemnikiem. Pasterz jest powszechnie znany i dlatego odźwierny otwiera mu natychmiast bramę do owczarni. Ale najważniejsze jest to, że rozpoznają go owce, które słuchają jego głosu i idą za nim. On zaś zna je wszystkie po imieniu, wyprowadza je na dobre pastwisko, stając na czele stada. Wszystkie te opisane cechy wskazują na relacje bezpośrednie i serdeczne. Ze strony Pasterza jest tu wierność, troska i życzliwość, a ze strony owiec zaufanie, posłuszeństwo i poczucie bezpieczeństwa. Całkowitym przeciwieństwem jest pasterz-najemnik, który wręcz jest tu nazywany obcym, złodziejem i rozbójnikiem.

Tło nauczania Jezusa stanowią starotestamentalne teksty z proroków Ezechiela [34; 36] i Jeremiasza [23] oraz dobrze nam chyba znanego Psalmu 23.

1. Woła on swoje owce po imieniu...

W tej krótkiej sentencji zawiera się głęboka tajemnica relacji Jezusa do każdego z nas. On, Dobry Pasterz, zna każdego z nas osobiście, po imieniu. Dobry Pasterz to ktoś, kto nas prowadzi, kto nas naucza właściwych dróg w życiu, kto wprowadza w prawdę, która nas wyzwala, kto daje nam szczęście ukazując drogę do jego pełni. Daje on zawsze bezpieczeństwo tym, których prowadzi. Szuka i odnajduje tych, którzy się zagubili w labiryncie możliwości i ograniczeń naszego codziennego życia. Odnajduje człowieka, którego życie zbiło z nóg. Przychodzi do człowieka zagubionego lub zbuntowanego bez zawstydzania go, bez robienia wymówek, bez wypominania mu jego słabości, i bierze go w bezpieczne miejsce. Dobry Pasterz kocha każdego z nas takim, jakim on jest, z jego słabościami, niepowodzeniami, a nawet zdradami. On nie kocha nas za coś, lecz akceptuje naszą inność w pełni i takimi chce nas zbawić. Dzisiaj kolejny raz zaprasza nas On, byśmy uwierzyli w tę Jego bezinteresowną miłość.

Czy wierzymy w taką Jego postawę wobec nas? Czy jesteśmy świadomi Jego nieustannej troski i obecności we wszystkich sytuacjach i okresach naszego życia? Czy odczuwaliśmy Jego czułe zatroskanie, to jak On strzegł nas i ochraniał, kiedy błądziliśmy szukał, a odnalazłszy brał na ramiona i przyprowadzał w bezpieczne miejsce?

2. Owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają.

Jest jeszcze druga strona tej samej rzeczywistości, czyli nasza odpowiedź Dobremu Pasterzowi. Słuchanie głosu Bożego i pójście za nim jest realizacją naszego konkretnego powołania. Powołanie bowiem to nie jest tylko wkroczenie na drogę życia zakonnego czy też kapłańskiego. Powołanym jest się także do małżeństwa czy do życia w samotności. Na każdej z tych dróg człowiek musi najpierw realizować swoje człowieczeństwo, a jako człowiek włączony przez chrzest w społeczność Kościoła - także swoje chrześcijaństwo, czyli upodobnienie się do osoby Jezusa. Służba w Kościele jest służbą Dobremu Pasterzowi, któremu chcemy pomóc prowadzić Jego owczarnię, w której i my sami jesteśmy, do pełni szczęścia. Powołanym do tej służby jest każdy, ale każdy na swój sposób. Inaczej kapłan, inaczej osoba zakonna, inaczej świeccy chrześcijanie. Życie przykazaniami Bożymi, życie Ewangelią na co dzień to podstawowa forma służby Dobremu Pasterzowi, służby Kościołowi. Dotyczy to wszystkich stanów w Kościele.

Stare przysłowie mówi, że słowa pouczają, ale przykłady pociągają. Zgodne z Ewangelią postawy kapłana robią więcej dla budowania Królestwa Bożego na ziemi niż najpiękniejsze kazania innego kapłana, dla którego Ewangelia nie jest drogowskazem w jego życiu osobistym. Dotyczy to też każdego ochrzczonego. Dobry Pasterz potrzebuje pomocników, może do nich należeć każdy z nas niezależnie od tego, jaką drogą powołania kroczy. Musi jednak tak jak On żyć pewnymi prawdami, a nie tylko je głosić jak najemnik.

Jak my odpowiadamy na głos Dobrego Pasterza? Jak tworzymy naszą wspólnotę chrześcijańską pomagając Mu tam, gdzie nas postawił? Czy naprawdę za Nim postępujemy znając Jego głos? Czy jesteśmy dla innych przykładem oddania się Jezusowi i Jego Królestwu?

3. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości.

Celem przyjścia Jezusa jako Dobrego Pasterza jest dawanie życia i tego, co to życie rozwija aż do jego obfitości. W tym celu wybiera On różne dobre pastwiska, na których owca może znaleźć duchowy pokarm budujący jej prawdziwe życie. Takim pokarmem jest Jego Ciało w Eucharystii i Jego Słowo głoszone, medytowane czy kontemplowane. Jezus karmi nas też w sakramencie pojednania czy namaszczenia chorych. Są też takie szczególne miejsca, gdzie tego pokarmu jest więcej i jest on bogatszy. Są to te tłuste pastwiska, o których wspomina prorok Ezechiel [34,14], a są nimi m. in. domy rekolekcyjne, gdzie w wyciszeniu rekolekcyjnym Bóg karmi obficie tych, którzy na ten pokarm się otwierają.

Czym my się karmimy na co dzień, by nasze życie zdążało ku obfitości? Czy korzystamy choć czasami z tych dobrych, tłustych pastwisk rekolekcji zamkniętych, dni skupień itp.?

ROZMOWA KOŃCOWA:Zaprośmy Jezusa do swojego serca powierzając Mu pragnienia, które podczas modlitwy się w nas zrodziły. Poprośmy też o to, by Dobry Pasterz otworzył nasze serca na potrzeby Kościoła, byśmy poczuli się odpowiedzialni za głoszenie Dobrej Nowiny poprzez swoje życie w rodzinie i wspólnocie, w zakładzie pracy i szkole. Na koniec tego rozważania spróbujmy też ponownie zaufać, że każdy z nas, w jakiejkolwiek jest sytuacji życiowej, dla Jezusa jest osobą jedyną, o którą On się troszczy. Niech pomocą w tym będzie spokojne odmówienie całego Psalmu 23: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego...”

Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ

piątek, 2 maja 2014

Trzecia Niedziela Wielkanocna
Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?” Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”. Zapytał ich: „Cóż takiego?” Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli.” Na to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. [Łk 24,13-35]

OBRAZ DO MODLITWY: spróbujmy znaleźć się na drodze z Jerozolimy do Emaus razem z dwoma uczniami, kiedy Jezus Zmartwychwstały dołącza się do nich tłumacząc im Pisma, a ich serca zaczynają się ożywiać.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy, byśmy otworzyli się na przyjęcie nowości zmartwychwstania; prośmy także o owoc głębokiej przemiany tego wszystkiego, co budzi w nas rozczarowanie, co jest niespełnionym oczekiwaniem, co nie jest jeszcze przesiąknięte obecnością Zmartwychwstałego; prośmy również o otwarcie na zrozumienie Pisma Świętego i na spotkanie Jezusa w Eucharystii.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

Jest to scena, którą wielu zna niemal na pamięć. Chcemy jednak wydobyć z niej całe jej bogactwo. Łukasz w tym wypadku jest nie tylko sprawozdawcą, ale przede wszystkim katechetą, który odsłania przed nami pewien proces przemiany. Chciejmy więc zobaczyć, jak się czują uczniowie idący do Emaus i jak Jezus spełnia wobec nich rolę pocieszyciela zmieniającego radykalnie ich podejście do życia. Jeżeli przypatrzymy się szczegółom ich drogi, to potrafimy odkryć, jak dla nas może się dokonać coś podobnego.

1. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela

Zwróćmy na to uwagę, że ci dwaj uczniowie dobrze zostali scharakteryzowani przez określenie: „A myśmy się spodziewali”. To typ ludzi istniejących i dzisiaj. To ci, którzy nie potrafią myśleć pozytywnie, lecz są zgorzkniali i rozczarowani. Oni mieli swoje plany życia, z utęsknieniem czekali na Mesjasza, i kiedy spotkali Go w Jezusie z Nazaretu, związali z Nim swoje życie, opuszczając swoje domy, a tu się okazało, że było to budowanie na piasku. Wszystkie oczekiwania przepadły, bo Jezus został ukrzyżowany. Są to ludzie o zawiedzionych nadziejach, nie spełniły się ich oczekiwania. I nie pomogły nawet świadectwa kobiet o spotkaniu zmartwychwstałego Jezusa. Oni im nie wierzą, są przerażeni tym, co one im przekazują.

My też jesteśmy często na naszej drodze życia ludźmi, którzy mówią: „a myśmy się spodziewali” ... Spodziewałem się, że to będzie inaczej, że ten lub ów będzie lepszy, że to życie będzie znośniejsze... Zastanówmy się nad naszymi niezrealizowanymi oczekiwaniami. Czego one dotyczą? Dlaczego są niezrealizowane? Może były to złudne oczekiwania, zwyczajne mrzonki, typowo ludzkie myślenie? Czy nie potrzeba nam się otworzyć na Wędrowca, który idąc z nami wytłumaczy nam to tak, by serca zaczęły nam pałać nowym zrozumieniem?

2. O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia

W taką sytuację zawiedzionych oczekiwań wchodzi nierozpoznany Jezus, a kiedy daje się im w końcu rozpoznać w Emaus, są oni już w radykalnie innej sytuacji. Jezus odmienił ich beznadziejność, dla nich nadzieja zmartwychwstała. Mogą być pewni, że Jezus ich nie zawiódł, nie rozczarował, że ten dom, który budowali, okazał się budowany nie na piasku, ale na skale. Wyczujmy zmianę, jaka w nich nastąpiła. Ludzie, którzy jeszcze kilka godzin temu mówili: „A myśmy się spodziewali”, teraz mają z powrotem nadzieję. Jezus im ją wrócił.

Jezus towarzyszy uczniom zdążającym do Emaus pozwalając im na wypowiedzenie swej sytuacji, swego bólu, zagubienia, smutku, niezrozumienia. Potem daje odpowiedź na tę sytuację, odpowiedź płynącą z nadprzyrodzonej, a nie naturalistycznej wizji historii życia każdego człowieka i obecności w niej Boga. Towarzyszy im, tak by wyszli z logiki czysto ludzkiej i otwarli się na logikę Bożą, na Ducha Świętego, na Pocieszyciela prowadzącego do pełnej Prawdy. To otwarcie rozpala ich serce wzmacniając ich wiarę i nadzieję.

Takie też powinno być dziś towarzyszenie duchowe: wymaga zdolności do słuchania tego, co komunikuje osoba, i do przyjęcia prawdy o jej konkretnej trudnej sytuacji, aby następnie naświetlić i pomóc ponownie odczytać tę sytuację nowymi oczyma, najlepiej w świetle Bożego słowa.

Czy korzystam z kierownictwa duchowego otwierając się na ewangeliczną interpretację wydarzeń życiowych? A jeśli sam towarzyszę innym na ich drogach duchowych, czy pomagam im wychodzić z logiki wyłącznie ludzkiej ku Bożemu sposobowi myślenia i ku działaniu opartemu na Jego Słowie?

3. Oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu.

Po jakich znakach ci dwaj uczniowie w Wędrowcu rozpoznali Jezusa? Łukasz mówi, że zaczęli Go już rozpoznawać w trakcie tłumaczenia im Pisma św., bo kiedy je im wyjaśniał, serca ich zaczęły się już rozgrzewać. „Czy nie pamiętasz, jak nam serce pałało, kiedy nam Pisma w drodze wykładał?” Ale ten znak jeszcze im nie wystarczył. Już czuli pewną zmianę i przeczuwali, że ten nieznajomy może coś nowego wprowadzić w ich życie, ale ostatecznie dał się poznać po łamaniu chleba.

Dlaczego rozpoznali Go właśnie wtedy, kiedy siedzieli z Nim przy stole, a On brał chleb i łamał? Odpowiedź jest bardzo prosta. Pan Jezus żyjąc wśród nich przez trzy lata był głową rodziny i jako głowie rodziny to Jemu wypadało składać Bogu dziękczynienie za chleb przy posiłku. Uczniowie głodni przed posiłkiem zapewne wielokrotnie patrzyli na Jego ręce, które brały bochen chleba, i po odmówieniu dziękczynienia łamiąc podawały im go. Każdy człowiek ma swój sposób łamania chleba.

A ponieważ Jezus jest gościem w Emaus - jako gość ma też pierwszeństwo łamania chleba. Patrząc jak łamie chleb, poznali Go. Jednocześnie Łukasz jako katecheta podpowiada, że my, chrześcijanie, poznajemy Pana przy łamaniu Chleba - to znaczy w Eucharystii. Wyrażenie „łamać chleb” oznacza bowiem w języku biblijnym „odprawiać Eucharystię”.

Kiedy uczniowie szli z Jerozolimy do Emaus, byli smutni i dlatego szli bardzo powoli, bo człowiek smutny donikąd się nie spieszy. Natomiast kiedy wracają z Emaus do Jerozolimy po to, żeby się podzielić Dobrą Nowiną, to już chyba nie idą, ale biegną. Jeżeli mimo zachodu słońca wracają do Jeruzalem, to znaczy, że jest coś, co ich gna tak, że nawet nie pozwala im przenocować w Emaus. A więc przypatrzmy się, jakimi oni początkowo byli na swej drodze i jak Jezus zmienia ich sytuację. On jest tutaj dla nich rzeczywiście pocieszycielem, bo od tej chwili na tej drodze są razem z Nim w sercu. To samo może dokonać się w naszym życiu. I my na naszej drodze życia mamy dwa znaki, po których możemy rozpoznać, że jednak nie jesteśmy sami, że Zmartwychwstały z całą swoją mocą jest blisko. Są to: Słowo Boże i Eucharystia. Czy serce mi się rozpala przez Boże Słowo? Czy rozpoznaję Jezusa w Eucharystii?

ROZMOWA KOŃCOWA: Zaprośmy Jezusa do swojego serca p owierzając Mu pragnienia, które podczas modlitwy się w nas zrodziły . Prosić możemy Go również o głęboką przemianę tego, co nie jest przesiąknięte obecnością Zmartwychwstałego; szczególnie powierzmy mu nasze niezrealizowane oczekiwania, to, co nas prowadzi do zniechęcenia, zgorzknienia, uciekania od wspólnoty Kościoła.

Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ