wtorek, 22 kwietnia 2014

 27 KWIETNIA 2014

II Niedziela Wielkanocna,  Miłosierdzia Bożego

J 20,19-31
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Uweźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.


a) Na początku medytacji warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze jest uświadomić sobie, że modlitwa jest czasem poświęconym Panu Bogu. Jest świętą przestrzenią, w której Stwórca spotyka się ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku wszystkie zbędne troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa moją uwagę i utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę intencję, która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć, mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu . Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w Bogu, by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę, by moje czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
c) Obraz: Wyobraź sobie, że jesteś w pomieszczeniu razem z apostołami i jesteś świadkiem przyjścia Jezusa
d) Prośba o owoc medytacji: Tutaj prosić o odwagę w głoszeniu Jezusa i pokój w sercu.

Punkt 1. Pokój wam!
Jezus jest człowiekiem pokoju. Wielokrotnie po swojej śmierci, kiedy przychodził umocnić apostołów pierwsze słowa jakie do nich kierował brzmiały właśnie „pokój wam”. Działanie Jezusa w sercu każdego z nas prowadzi do pokoju, do ukojenia. On pragnie utulić i uspokoić człowieka. Chce by był wolny, by nie dawał się wciągnąć w emocjonalne wojny, karierę „po trupach” czy jakieś zniewolenie. Jezus przynosi pokój, którego nie da się z niczym porównać ani przecenić, bo naturalnym ciążeniem ludzkiego serca jest szukanie Boga; „niespokojne jest serce nasze dopóki nie spocznie w Tobie”. Tak jak kamień rzucony w górę spada na ziemię, ulegając sile grawitacji, tak serce człowieka naturalnie dąży do Boga odkrywając w Nim prawdziwego dawce pokoju. Jezus zaprasza nas do bycia ludźmi pokoju i do rozsiewania pokoju wokół nas. Czy znam kogoś z mojego otoczenia kogo mógłbym nazwać człowiekiem pokoju, dlaczego? Jestem człowiekiem pokoju czy wojny?

Punkt 2. Weźmijcie Ducha Świętego!
Jezus zaprasza nas do wzięcia Ducha Świętego. Zalecam jednak dużą ostrożność w prośbie o Ducha. Duch Święty wieje kędy chce, prowadzi tak jak chce i dokąd chce. Człowiek pod działaniem Ducha Świętego już nie należy do siebie, bo wydał się w ręce Miłości i wszystko co robi ma jeden cel, większą Bożą chwałę! Tam już nie ma miejsca na miłość własną, jest tylko ciągła dynamika i ruch - „wir miłości” czyli bycia dla innych. Jednocześnie nie ma chyba nic piękniejszego niż wydać się Jemu całkowicie i już do siebie nie należeć. Jeżeli odkrywacie w sobie pragnienie realizacji słów św.Pawła „już nie ja żyje lecz żyje we mnie Chrystus” to jak najbardziej proście, by to Wam się stało. Jeżeli nie, to proście o pragnienie tego pragnienia. Bóg nie pozostaje głuchy na nasze prośby. Spróbuję być dla innych, w najbliższym tygodniu zwrócę na to szczególną uwagę. „Nie bójcie się żyć dla Miłości, dla tej Miłości warto żyć…”

Punkt 3. Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli.
Mówimy o rzeczywistości, której nie widzimy, a którą jedynie przeczuwamy. Wiara jest zaufaniem i zawierzeniem siebie Komuś kogo spotkać można tylko w głębi swojego serca. Jednak nie każdy ma odwagę tam zajrzeć i spotkać się z sobą sam na sam, dlatego w osobie Tomasza każdy z nas może odnaleźć swoje wątpliwości i niepewność. Jezus mówi wyraźnie, że błogosławi tym, którzy odważą się na krok w „nieznane”. Błogosławi wszystkim, ale tylko ci, którzy zechcą się z Nim spotkać w swoim sercu będą z tego błogosławieństwa naprawdę korzystać. Nie widzę Go ludzkimi oczami, ale mogę dostrzec Go oczami wiary, jeśli tylko będę tego chciał… Czy mogę siebie nazwać błogosławionym, dlaczego tak, dlaczego nie?

Rozmowa końcowa. Porozmawiaj z Jezusem jak z przyjacielem, o tym co przyniosła ta medytacja.

Michał Masłowski SJ

środa, 16 kwietnia 2014

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego

20 KWIETNIA 2014

Mt 28,1-10

Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli. Anioł zaś przemówił do niewiast: Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem. Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: Witajcie. One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą.  



Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je widziało,  widzieć odsunięty kamień

Prośba o owoc medytacji: Prosić o to czego chcę i pragnę.  Tutaj prosić o głębokie przeżycie Niedzieli Zmartwychwstania

Punkt 1. Przygotowane wonności
Przygotowujemy się do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Czynimy to zarówno od strony duchowej, jak i od strony materialnej. Od duchowej przez post, pokutę i jałmużnę. A od materialnej przez sprzątanie, pieczenie, robienie zakupów i gotowanie. Ten drugi sposób działania nie był obcy kobietom, które z przygotowanymi wonnościami udały się do groby Pana Jezusa. One musiały włożyć spory wysiłek, by zdobyć taki olejek do namaszczania ciała. Myślały, że już nic innego im nie pozostało jak tylko w ten sposób oddać hołd Jezusowi. Jednakże trud, jaki włożyły w tę czynność przyniósł nieoczekiwane rezultaty. Poszły i spotkały aniołów, którzy ogłosili im nowinę o zmartwychwstaniu. Podjęty przez nas trud Wielkiego Postu i bezpośredniego przygotowywania do świąt też może przynieść nieoczekiwane rezultaty. Jaki trud podjąłem, by przygotować się do świąt? Czy oddaje cały ten trud Jezusowi? Czy jestem gotowy na to, że owoce tego postu mogą być zupełnie inne niż się spodziewałem?

Punkt 2. Kamień został odsunięty
Kamień przed grobem Chrystusa został odsunięty. Jest to symbol zwycięstwa nad śmiercią. Jest to znak tego, że Bóg może rzeczy niemożliwe. Bóg mógłby zmartwychwstać i wyjść z grobu bez odsuwania kamienia, jednakże wybrał tę drogę. Bóg też może odsunąć kamień z twojego serca. Czyni to poprzez spowiedź. Jednakże nie zrobi tego bez twojej zgody. Gdy go poprosisz, doznasz odpuszczenia grzechów. Jeśli tego nie zrobisz, pozostaniesz w ciemnym grobie. Odsuwanie tego kamienia jest duchowym przygotowywaniem na doświadczenie zmartwychwstania. Czy kamień z mojego serca został już odsunięty? Czy pozwolę Panu wpuścić do mojego serca światło poranka zmartwychwstania? Czy może moje serce pozostanie ciemnym grobem?

Punkt 3. Przypomniały sobie Jego słowa

Anioł zachęca niewiasty do tego, by przypomniały sobie słowa Jezusa. Dzięki tej zachęcie zrozumiały znaczenie zmartwychwstania. Jeśliby nie przywołanie słów mistrza, wówczas poranek zmartwychwstania byłby jakimś mało znaczącym i nieczytelnym znakiem. Byłby jakimś bezsensownym wpatrywaniem się w pusty grób. Byłby trwaniem w jakimś absurdalnym szoku po stracie kogoś bliskiego. Byłby wreszcie ostatnim fragmentem historii, która miałaby bardzo smutny koniec. Dzięki przypomnieniu sobie i zrozumieniu tych słów były one zdolne do tego, by przekazać wieść o zmartwychwstaniu innym uczniom. Podobnie my tylko wtedy będziemy zdolni do tego, by dzielić się wiarą, jeśli będziemy sobie przypominać słowo pańskie. Czy rozważam Pismo Święte? Czy jestem wierny w modlitwie? Czy otwieram się wreszcie na prowadzenie aniołów (dobrych duchów)?

Rozmowa końcowa: porozmawiaj z Jezusem jak przyjaciel z przyjacielem o tym, co wydarzyło się w czasie tej medytacji.
Modlitwa końcowa: Ojcze nasz
Michał Karnawalski SJ

wtorek, 8 kwietnia 2014


13 KWIETNIA 2014 Niedziela Palmowa czyli Męki Pańskiej



Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów i rzekł im: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie! A gdyby wam kto co mówił, powiecie: Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści”. Stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: „Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”. Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!” Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto i pytano: „Kto to jest?” A tłumy odpowiadały: „To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei”. [Mt 21,1-11]

OBRAZ DO MODLITWY: wzrokiem wyobraźni spróbujmy zobaczyć Jezusa zdążającego do Jerozolimy, zdążającego na oślęciu, na które uczniowie zarzucili swe płaszcze; zobaczmy jak wiele osób słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach, i jak ci wszyscy wołali: „Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!”

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy o dogłębne poznanie osoby Jezusa, by móc Go we wszystkim naśladować; by Jezus tryumfalnie wjeżdżający do Jerozolimy nie był jedynym Jezusem, za którym jesteśmy w stanie pójść, lecz by pociągało nas Jego człowieczeństwo w całym jego wymiarze.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

Opis tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, na parę dni przed Jego męką, znajdujemy u wszystkich ewangelistów, co potwierdza wagę tego faktu w życiu Jezusa. Wjazd na oślęciu, pośród rozentuzjazmowanego tłumu, wskazuje na godność królewską i mesjańską Jezusa. Potwierdzają to zarówno szaty, złożone na samym oślęciu i na drodze przejazdu Jezusa, jak i zielone gałązki ścielone na tej drodze.

1. Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku.

Jezus wcześniej zawsze uchylał się wobec zabiegów ludu, który pragnął Go już nieraz obwołać królem. Tu jednak widzimy Go w zupełnie innej postawie. Tutaj zostaje obwołany Tym, który przynosi zbawienie, przychodzi jako wprowadzający królestwo Dawidowe. Ale to On sam wybiera odpowiedni czas i szczegóły swego mesjańskiego wjazdu do Jerozolimy.

Jezus w tej scenie jest w pełni świadomy, iż On jest obiecanym Mesjaszem i Królem Izraela, że na Niego czekał cały Stary Testament. A jednocześnie jest głęboko świadomy tego, że za kilka dni On, który wjeżdża do Jerozolimy jako Król Izraela, zostanie wyprowadzony przez tę samą bramę poza miasto jako złoczyńca i tam umrze na Krzyżu. Jezus nie skorzysta z okazji bycia obwołanym Mesjaszem, by teraz iść „na fali” powodzenia. Jezus będąc Mesjaszem, będzie Mesjaszem cierpiącym, w Nim mają się spełnić przepowiednie proroka Izajasza o cierpiącym „słudze Jahwe”.

Widać tu również wyraźną aluzję do proroctwa Zachariasza: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy zwycięski. Pokorny jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” [Za 9,9]. Jezusowe królowanie nie jest królowaniem według modelu światowego. Widzimy Go jako pokornego, co symbolizuje wjazd na osiołku, a nie na wspaniałym rumaku czy na rydwanie.

Bywa w Kościele wiele momentów tryumfalnych, wiele chwil wielkości, czy jednak nie jesteśmy nastawieni tylko na tego rodzaju przeżywanie Kościoła? Czy należenie do Kościoła pokornego pociąga nas? Czy skromność i pokora jako sposób na życie są dla nas atrakcyjne?

2. „Hosanna Synowi Dawida!”.

Aklamacja „hosanna” jest radosnym wysławianiem Boga Jahwe zaczerpniętym z Psalmu 118, który jest używany w liturgii świątynnej, szczególnie podczas obchodów Paschy. Tym psalmem uczestnicy uroczystości wyrażali swoje uwielbienie, cześć i wdzięczność Bogu.

W Nowym Testamencie „hosanna” pojawia się tylko w kontekście uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy jako okrzyk radości i oddanie hołdu Bogu i Jego wysłannikowi. Wołanie tłumu jest cytatem z psalmu: „Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie! Błogosławimy wam z domu Pańskiego” [Ps 118,26] i oznacza pojawienie się kogoś na Boży rozkaz i z misją od Boga. Podkreśla się tym sposobem mesjański wymiar wydarzenia. Zaś w Jezusie widzi się osobę, w której wypełniają się oczekiwania i nadzieje mesjańskie.

Aklamacja „Hosanna na wysokościach” wyraża jednocześnie przekonanie, że ten radosny nastrój, który zapanował na ziemi, przeniknął także do nieba, gdzie jego mieszkańcy cieszą się z przyjścia na świat oczekiwanego od dawna Mesjasza.

Czy jednak pośród tych wołających tutaj „hosanna” nie znajdziemy wielu, którzy w parę dni później, przed Piłatem, będą krzyczeć: „nie mamy króla nad Cezara”, „ukrzyżuj Go”, „krew Jego na nas i na nasze dzieci”? Przecież w obu tych wydarzeniach biorą udział zarówno mieszkańcy Jerozolimy, jak i pielgrzymi, którzy przybyli na trwające osiem dni obchody święta Paschy.

W „Sanctus”, w czasie każdej Mszy św. Kościół w ramach liturgii eucharystycznej podejmuje wołanie tłumów z tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Zastanówmy się nad momentami, kiedy oddajemy Bogu cześć podczas naszej Eucharystii: czy nasza postawa jest oddawaniem Bogu czci nie tylko ustami, lecz stałą postawą szukania i pełnienia woli Boga? Czy wołając jednego dnia w kościele „hosanna”, w parę dni później nie jesteśmy zdolni wołać „nie mamy króla nad Cezara”, bo tak chce większość, która nas otacza w naszym środowisku pracy, w naszej rodzinie? Czy mam odwagę wyznawać Jezusa jako mojego Pana i Króla w środowiskach Jemu wrogich?


ROZMOWA KOŃCOWA: Zaprośmy Jezusa do swojego serca powierzając Mu wszelkie pragnienia, które podczas modlitwy się w nas zrodziły; prośmy Boga o łaskę, byśmy potrafili Bogu oddawać chwałę nie tylko słownie, ale przede wszystkim naszą postawą, byśmy uznawali Go za naszego Króla także w środowiskach wyznających innych królów i panów. I prośmy, byśmy nie szukali w Kościele światowej wielkości, lecz wzrastali w prostocie, skromności i pokorze.

 Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ

środa, 2 kwietnia 2014


6 KWIETNIA 2014    V niedziela Wielkiego Postu

Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Jezus usłyszawszy to rzekł: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”. A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: „Chodźmy znów do Judei”. Rzekli do Niego uczniowie: „Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?” Jezus im odpowiedział: „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła”. To powiedział, a następnie rzekł do nich: „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić”. Uczniowie rzekli do Niego: „Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje”. Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówił o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: „Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego”. Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć”. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: „Nauczyciel jest i woła cię”. Skoro zaś Maria to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Gdy więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzieście go położyli?” Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz”. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował!” Niektórzy z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?” A Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”. Jezus rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz ujrzysz chwałę Bożą?” Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał”. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. [J 11, 1-45]

OBRAZ DO MODLITWY: wzrokiem wyobraźni spróbujmy zobaczyć Jezusa podczas spotkania z Marią przy grobie, kiedy Jezus wzrusza się, rozrzewnia i płacze.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy o dogłębne poznanie osoby Jezusa w Jego przyjacielskich relacjach i o odkrycie pełni Jego człowieczeństwa, by je móc we wszystkim naśladować w swoim codziennym życiu.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

Ojciec Święty podając Jezusa jako wzór człowieczeństwa podaje pośród innych przykładów to, że „odwiedza rodzinę przyjaciół” oraz że „płacze nad śmiercią Łazarza” [Pastores dabo vobis, 72]. Spróbujmy więc dziś z tej perspektywy przeżyć naszą medytację wskrzeszenia Łazarza, pozostawiając na boku inne ważne aspekty teologiczne, zapewne często poruszane przy okazji tej Ewangelii.

1. Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.

Kiedy młody Łazarz, brat Marii i Marty z Betanii, zachorował, siostry posłały do Jezusa jednoznaczną dla nich w oczekiwaniach wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. I ewangelista, który sam się czuje uczniem umiłowanym Jezusa, stwierdza jasno, że „Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza”. Czyli była to rzecz widoczna i nieukrywana przez Niego. Była to miłość przyjacielska, co sam Jezus stwierdza: „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić”. Jego miłość zauważyli nawet zebrani u Marty Żydzi, gdy zobaczyli, jak wzruszył się w duchu i rozrzewnił: „Oto jak go miłował!”.

Jezus nie byłby w pełni człowiekiem, gdyby nie uszanował czegoś tak ważnego w relacjach międzyludzkich jak przyjaźń, która jest jednym z największych darów Boga. Jeśli Jezus „ludzkim sercem kochał” [Gaudium et Spes, 22], to nie kochał wszystkich jednakowo, lecz miał także osoby sobie najbliższe, z którymi był związany więzami przyjaźni i nie przeżywał tego jako coś, co byłoby dyskryminowaniem innych osób, które także kochał, czy jako sobie bliskich, czy nawet jako swoich wrogów, chcąc zawsze dobra każdego człowieka.

Czy zgadzam się na to, że Jezus jako człowiek miał swoich przyjaciół i przez to wcale nie zaniedbywał swoich obowiązków, ani to nie zakłócało innych Jego bliskich realcji? Czy potrafię uszanować coś tak pięknego jak przyjaźń osób, które są mi bliskie i czy potrafię tak jak Jan, umiłowany uczeń Jezusa, nie odbierać ich jako konkurencji do mojej relacji? Czy rozwijam swoje przyjaźnie w sposób dojrzały, nie jako zaborczość, lecz w duchu wolności?

2. Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu.

Jest to zaskakujące dla wielu, że Jezus usłyszawszy o chorobie ukochanego Łazarza i mimo tego, że miłował również jego siostry Martę i Marię, zatrzymał się jednak jeszcze przez dwa dni w miejscu pobytu i dopiero potem zdecydował, by pójść znów do Judei do zaprzyjaźnionej rodziny. Nie mogły tego pojąć także obydwie siostry, które po przybyciu Jezusa do ich domu stwierdzają: „gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Jest o nie tylko wyznanie ich wiary, ale jest to również ukryty wyrzut wobec Niego, który według nich nie przybył na czas zgodnie z ich oczekiwaniami.

Czego Jezus uczy zaprzyjaźnione z sobą siostry? Czego uczy nas odnośnie naszej z Nim przyjaźni? Na co zwraca nam uwagę w naszych ludzkich relacjach przyjaźni? Uczy wielkiego prawa wolności, które jest podstawą każdej relacji prawdziwej miłości, a przyjaźni - która jest rozkwitem tej miłości - tym bardziej. Nie ma prawdziwej przyjaźni bez dania wolności przyjacielowi. Gdzie jest zaborczość, tam trudno mówić jeszcze o prawdziwej przyjaźni. Jezus nie uległ naglącej potrzebie tak bliskich sobie osób, bo miał wtedy jeszcze inną misję Ojca do spełnienia.

Czy pozostawiam wolność moim przyjaciołom, kiedy objawiam im swe najgłębsze pragnienia, których realizacji od nich oczekuję? Czy mam do nich takie zaufanie, że jeśli moich oczekiwań nie zrealizują natychmiast, to nie obrażam się, tylko staram się to zrozumieć? Czy w przyjaźni z Jezusem nie próbuję Nim manipulować?

3. Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu.

Ojciec święty stwierdza również że Jezus jako prawdziwy człowiek pragnął „doznawać tych samych uczuć” co ludzie [PDV, 72]. Jan kilkakrotnie tu akcentuje owe uczucia Jezusa. Gdy Jezus ujrzał, jak płakała Maria i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, „wzruszył się w duchu, rozrzewnił”. A gdy Go poprosili, by przyszedł i zobaczył miejsce złożenia do grobu, „Jezus zapłakał”. I chwilę później „ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu”.

Tu ludzkie serce Jezusa doświadcza uczucia bólu i nie wstydzi się tego okazać pokazując, jak kochające ludzkie serce reaguje na bolesne sytuacje osób kochanych. Jezus nie ukrywa swego bólu i nie jest to wcale znakiem że… nie wierzy w zmartwychwstanie, o którym przecież rozmawiał z Martą. My też mamy prawo być smutni na pogrzebie, choć wierzymy w zmartwychwstanie i w to, że po śmierci wchodzimy w szczęśliwsze życie.

Jak wyrażam swoje uczucia bólu wobec cierpienia innych osób? Czy nie wstydzę się wzruszenia, rozrzewnienia, zapłakania wobec innych osób? Jak Jezusa naśladuję w przeżywaniu swoich uczuć? Czy nie mieszam wiary w zmartwychwstanie ze stoicyzmem w przeżywaniu swoich uczuć?

ROZMOWA KOŃCOWA: Zaprośmy Jezusa do swojego serca powierzając Mu wszelkie pragnienia, które podczas modlitwy się w nas zrodziły. Prośmy szczególnie o głębokie doświadczenie człowieczeństwa Jezusa, Jego życia uczuciowego. Zawierzmy też Jego przyjaźni ze mną, prosząc o zrozumienie tego, na czym prawdziwa przyjaźń z Nim i z innymi ludźmi polega.

Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ