środa, 26 marca 2014


30 MARCA 2014 IV niedziela Wielkiego Postu

„Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata». To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» - co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc. A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?» Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli: «Nie, jest tylko do tamtego podobny». On zaś mówił: «To ja jestem». Mówili więc do niego: «Jakżeż oczy ci się otwarły?» On odpowiedział: «Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: "Idź do sadzawki Siloam i obmyj się". Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem». Rzekli do niego: «Gdzież On jest?» On odrzekł: «Nie wiem». Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: «Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę». Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: «Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu». Inni powiedzieli: «Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?» I powstało wśród nich rozdwojenie. Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?» Odpowiedział: «To prorok». Jednakże Żydzi nie wierzyli, że był niewidomy i że przejrzał, tak że aż przywołali rodziców tego, który przejrzał, i wypytywali się ich w słowach: «Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że się niewidomym urodził? W jaki to sposób teraz widzi?» Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: «Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomym. Nie wiemy, jak się to stało, że teraz widzi, nie wiemy także, kto mu otworzył oczy. Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, niech mówi za siebie». Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi. Oto dlaczego powiedzieli jego rodzice: «Ma swoje lata, jego samego zapytajcie!» Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: «Daj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem». Na to odpowiedział: «Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę». Rzekli więc do niego: «Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?» Odpowiedział im: «Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie wysłuchali. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?» Wówczas go zelżyli i rzekli: «Bądź ty sobie Jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś nie wiemy, skąd pochodzi». Na to odpowiedział im ów człowiek: «W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić». Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?» I precz go wyrzucili. Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» On odpowiedział: «A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» Rzekł do niego Jezus: «Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie». On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon. Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi». Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?» Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal (J 9, 1-41).

OBRAZ DO MODLITWY:
Wyobraźmy sobie Jezusa uzdrawiającego ślepego. Możemy również zamknąć oczy i spróbować doświadczyć ciemności, a następnie światła.

PROŚBA O OWOC MODLITWY:
Prośmy o uświadomienie sobie obszarów własnej ślepoty. Prośmy o łaskę uzdrowienia.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1. NADAĆ SENS CIERPIENIU
Pytanie uczniów o sens cierpienia niewidomego zakłada odwieczne powiązanie cierpienia z grzechem. Kto jest winny: on czy jego rodzice? Już na samym początku Ewangelii Jezus zaprzecza, żeby ktokolwiek był winien cierpienia ślepego człowieka. Przyczyną ślepoty nie są ani grzechy niewidomego, ani grzechy jego rodziców. Na niewidomym od urodzenia ma się objawić chwała Boga.
Stary Testament utożsamia zwykle cierpienie z grzechem człowieka. Jezus chce pokazać, że nie każde cierpienie jest skutkiem grzechu. Istnieje również cierpienie niezawinione. Takie cierpienie ma również swój sens, chociaż kryje ono tajemnicę i nie zawsze jest dla nas zrozumiałe. Pytanie: kto zgrzeszył nie jest pytaniem właściwym. Kwestia winy w cierpieniu jest drugorzędna. Istotne jest, że przez cierpienie objawiają się sprawy Boże. Właściwe pytanie powinno brzmieć: Jaki sens ma moje cierpienie? Co Bóg chce mi przez nie powiedzieć? Na co zwrócić uwagę?
Najbardziej adekwatną odpowiedzią Boga na ludzkie pytania o sens cierpienia jest cierpienie, męka i śmierć Jezusa, Syna Bożego. Bóg zamiast usunąć cierpienie z ziemi, sam je podjął. Bóg nie przyszedł, aby wyjaśnić cierpienie, przyszedł, aby napełnić je swoją obecnością (Paul Claudel). Zło i cierpienie jest nie tylko dramatem człowieka, ale również Boga.
Ostatecznie cierpienie może pokonać tylko miłość. Miłość nadaje sens wszystkiemu i pozwala znosić najcięższe trudy. Dramat człowieka nie polega na tym, że cierpi, ale na tym, że jest to cierpienie zmarnowane, niepotrzebne, odrzucone. Gdy brakuje miłości jako sensu cierpienia, staje się ono niemożliwe do udźwignięcia.
Czy pytam, jaki sens ma moje cierpienie? Czy nie obwiniam Boga o każdy rodzaj cierpienia i umiem patrzeć na nie w kontekście miłości?

2. PRZEJRZEĆ
Ślepota jest zamknięciem na prawdę o sobie i życiem w iluzjach. Jest brakiem zgody na swoje ciemne plamy – słabości, błędy, grzechy. Tworzenie nierealistycznego, zbyt wyidealizowanego obrazu siebie  prowadzi do pychy. Prawdziwe przejrzenie jest możliwe w wierze, w spotkaniu z Jezusem – światłością świata. Jezus otwiera oczy i objawia prawdę. Czyni to stopniowo, jak w czasie uzdrowienia człowieka niewidomego od urodzenia.
Jezus uzdrawia człowieka ślepego w trzech etapach. Najpierw spluwa na ziemię i czyni błoto ze śliny. Ślina jest czymś bardzo osobistym. Poprzez ślinę dajemy coś z siebie samego. Ślina jest również symbolem macierzyństwa. Matka czasami ściera brud z twarzy dziecka śliną. Kiedy dziecko zamyka oczy np. ze strachu, otwiera je w obecności matki. Matka daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Jezus również przywraca poczucie bezpieczeństwa po to, byśmy mogli otworzyć oczy.
Następnie z śliny i pyłu ziemi Jezus czyni błoto, które nakłada na powieki niewidomego. Jezus schyla się, sięga po proch ziemi, by z niego uczynić błoto. W tym obrazie mamy symbol pokory. Jedną z przyczyn ślepoty jest pycha, niechęć do widzenia siebie w prawdzie. Człowiek pyszny nadyma się, puszy, utożsamia się z kimś większym od siebie, z jakimś idolem, męczennikiem itd. I wtedy ślepnie na własną rzeczywistość. Musi coraz szczelniej przymykać oczy, by nie zburzyć swego idealnego obrazu. Wszyscy widzą jego skazy, a mimo to on nie chce ich dostrzec. Trwa we własnej iluzji. Ślepota to niechęć do zobaczenia własnego brudu.
Nałożenie błota na oczy ślepego jest też symbolem tworzenia nowego człowieka. Podobnie, jak Bóg stworzył Adama z prochu ziemi, Jezus na nowo stwarza niewidomego od urodzenia. Przypomina mu, że powstał z prochu ziemi (prochem jesteś i w proch się obrócisz - Rdz 3, 19), że musi pogodzić się ze swoją ziemskością, ze swoim ludzkim losem, by móc żyć na prawdę. Gdy człowiek ucieka w ideały, iluzje, gdy pragnie oderwać się od tego, co realne, ziemskie – ślepnie i choruje.
W końcu Jezus każe ślepemu obmyć się w sadzawce Siloe, czyli Posłany. Sadzawką Siloe jest sam Jezus; Jezus posłany przez Ojca jest źródłem życia i miłości. Aby przejrzeć trzeba pogodzić się ze swoją ziemskością i zanurzyć w miłości Jezusa.
W czym przejawia się moja ślepota? Jakie sprawy w moim życiu wymagają przejrzenia, uzdrowienia i dotyku miłości Jezusa?  Co już zostało uzdrowione pod wpływem wiary?

3. CHRZEST – OŚWIECENIEM
Ewangelia o uzdrowieniu czytana w okresie Wielkiego Postu, która ma szczególne znaczenie. W pierwszych wiekach była ona kolejnym etapem wtajemniczenia i przygotowania katechumenów do chrztu. Tradycja mówi o św. Otylii (ur. ok. 660), patronce ślepych, że będąc niewidomą od urodzenia, odzyskała wzrok podczas chrztu.
Kościół starożytny nazywał sakrament chrztu oświeceniem. Spotkanie z Chrystusem w czasie chrztu otwiera oczy, oświeca i wprowadza w duchową rzeczywistość – w intymną więź z Bogiem. Wiara to nowy sposób widzenia. Poprzez nią odkrywamy Boga we wszystkim – w stworzeniach, w ludziach, w nas samych, w zdarzeniach naszego życia.
Czy żyję świadomością chrztu na co dzień? Co zostało we mnie uzdrowione pod wpływem wiary? Jak widzę dziś Boga, Kościół, siebie, człowieka, świat?

ROZMOWA KOŃCOWA:
Módlmy się: Panie, żebym przejrzał (Łk 18, 41).


Stanisław Biel SJ

wtorek, 18 marca 2014

III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU, III Tydzień Wielkiego Postu 23 MARCA 2014
J 4,5-42)
Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą. Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli.

Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.

Zaangażowanie wyobraźni: Zobacz spaloną słońcem ziemię, popękaną, suchą na którą padają pierwsze krople deszczu, wsiąkają w nią, wyobraź sobie że to symbol twojego serca które tak tęskni za Bogiem 


Prośba do tej medytacji: Bym jeszcze bardziej pragnął Boga

  1. Spotkanie z Prawdą
Spotkanie z Samarytanką, ma miejsce w samo południe, kiedy w Izraelu wszyscy pozostają w domach z uwagi na skwar. Mówi się że tak kobieta musiała być w jakiś sposób odrzucana przez społeczność miasta, sporo przychodziła po wodę gdy nikogo nie było. Każdy z nas nosi gdzieś w sobie taką wewnętrzną ranę, ranę która nazywa się „odrzucenie”, doświadczenie nie akceptacji może wyśmiania. Jezus chce się dziś z tobą w tym miejscu spotkać. On wie o tym co cię boli, wie jakie to w twoim życiu przynosi konsekwencje, jaki grzech to spowodował (może nie twój) i jakie powoduje. Jezus nie odtrąca cię ani na minutę. Nie mówi: Jak się wyspowiadasz to pogadamy… On już teraz chce pomóc ci się podnieść. Prawda o jej życiu otwiera oczy Samarytance.

2.      Pragnienie 
            Ciekawe jest, że Jezus rozmawia z nią o pragnieniu, wpierw tym zwykłym pragnieniu wody, ale też o pragnieniu by już więcej nie pragnąć. Rozmowa toczy się wokół tematu małżeństwa. Ten temat to nic innego jak nawiązanie do niezaspokojonego pragnienia miłości. Ta kobieta jest już z kolejnym mężczyzną, jak wielkie musiało to być pragnienie. Jak wielkim i jak podstawowym jest ono w nas. To ono nas motywuje i świadomie i podświadomie. Bo do miłości jesteśmy stworzeni. Tęsknimy do tego by kochać i być kochanym. A odrzucona miłość, zraniona jest najboleśniejszą z ran, która wzmaga w nas jedynie to pragnienie i jednocześnie powoduje że przed nim uciekamy bojąc się być ponownie zranionymi.

3.      Świadectwo 
Po rozmowie z Jezusem kobieta idzie powiedzieć o ty innym. Tak która od ludzi stroniła teraz idzie i mówi im o Jezusie. Oni sami przychodzą i wierzą już nie dzięki świadectwu tej kobiety, ale dzięki własnemu doświadczeniu spotkania z Bogiem. Twoja rana uzdrowiona w dialogu z Jezusem może stać się miejscem przyprowadzenia innych ludzi do Jezusa. I tak twoje cierpienia może zbliżyć innych do Boga. Kiedy zobaczą cud w tobie, łatwiej będą wierzyć Bogu. Módl się by Jezus uzdrowił twoje zranione serce, choćby to były wielkie, czy to małe zranienia. Nasz Bóg jest Bogiem radości i pokoju, i pranie byśmy byli szczęśliwi.

źródło:  http://puncta.blox.pl/html

wtorek, 11 marca 2014

16 MARCA 2014   II niedziela Wielkiego Postu 

 
Mt 17,1-9
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz , którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!" Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: "Wstańcie, nie lękajcie się!" Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: "Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie" . 



Zaangażowanie wyobraźni: Przywołaj swój ulubiony obraz Jezusa, może to być jakaś ikona, może obraz „Jezu ufam Tobie”, lub inny…
Prośba do tej medytacji: o wiarę w to, że Bóg jest zawsze ze mną

1. Góra     
      Góra ma w Biblii znaczenie symboliczne, jest miejscem spotykania Boga. Miejscem Jego objawienia. Na górze Synaj Bóg rozmawiał z Mojżeszem, na górze Karmel, Eliasz pokonuje cudem ognia fałszywych proroków zwodzących Izraela… W końcu na górze Tabor Jezus objawia swoje Bóstwo a na górze Golgota objawia swoją miłość. W naszym życiu mamy też takie góry Tabor, chwile, kiedy Bóg nam się objawia, kiedy widzimy Go wyraźniej, gdy czujemy Jego obecność. Może są to rekolekcje, może jakaś szczególna modlitwa. Przywołaj te momenty, uciesz się nimi. Przypomnij sobie co wtedy czułeś…

2. Bóg mówi 
            Co powiedział Bóg o Jezusie na górze Tabor? Powiedział, że bardzo Go kocha. To jest to co Bóg zawsze mówi nam gdy się modlimy. Zapewnia nas o swojej miłości. Może czasem tego nie słyszymy, ale Boże kocham wypowiadane jest zawsze, nieustannie powtarzane, trzyma nas w istnieniu. Mówi kiedy jest dobrze i kiedy jest źle. Usłysz jak Bóg powtarza tobie Kocham cię… Usłysz to teraz. Każda modlitwa jest małym Taborem, góra, gdzie Bóg się z tobą spotyka, każda Eucharystia jest małym Taborem, gdzie Bóg daje się całkowicie, w pełni. Bóg daje wszystko. I Bóg wskazuje nam Jezusa, mówi Jego słuchajcie. On też jest znakiem Miłości. Co Jezus teraz do ciebie mówi?

3. Zejść z Taboru
      Przez lata jeżdżenia na rekolekcje zrozumiałem jedno, że najważniejsze jest w gruncie rzeczy umiejętny powrót. Kiedy mamy w oczach jeszcze światło Taboru, rzeczywistość wygląda raczej ponuro. Problem w tym by światło szybko nie zgasło. Św. Ignacy powtarzał, że w codzienności „najważniejsze jest kochać i służyć we wszystkim”, lub innymi słowy, znajdować Boga we wszystkich rzeczach. Świat jest pełen Boga, ale inaczej obecnego, trzeba nauczyć się odkrywać Jego obecność w tym wszystkim. A wtedy światło Taboru zacznie przenikać naszą codzienność. Jak możesz to robić?

źródło:http://puncta.blox.pl/html

poniedziałek, 3 marca 2014

9 MARCA 2014   I niedziela Wielkiego Postu

Mt 4,1-11
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.


OBRAZ DO MODLITWY:
Wyobraźmy sobie Jezusa kuszonego przez szatana na pustyni. Jeżeli mamy osobiste doświadczenie pobytu na pustyni, możemy je przywołać.

PROŚBA O OWOC MODLITWY:
Prośmy, byśmy od Jezusa uczyli się walki z pokusami i ze złem.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1. POKUSY PUSTYNI
Po chrzcie w Jordanie Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby mógł zostać skonfrontowany ze złem, z szatanem. Otrzymane na chrzcie dary: Boże synostwo, dar Ducha Świętego i misja nie chronią przed próbą. Przeciwnie, one sprawiają, że od tej pory jesteśmy nieustannie kuszeni i wystawiani na próbę.
Największą próbą pustyni i życia duchowego jest pokusa braku cierpliwości, pokusa drogi na skróty. W Kazaniu na Górze Jezus mówi o dwóch bramach i drogach (Mt 7, 13n). Jedna, ciasna brama i wąska droga, wymaga trudu, codziennej pracy, cierpliwości. Druga, szeroka brama i przestronna droga prowadzi przez skróty, na łatwiznę. Efekty są szybkie, ale nietrwałe. Druga brama i droga będą nas przez całe życie wabić. Ciągle będziemy myśleć o skrótach, trikach, szybkich, widocznych owocach naszej pracy, samorealizacji czy doskonałości.
Podobną była  pokusa Jezusa na pustyni. Ojciec wyznaczył Jezusowi drogę pokory, ukrycia, „słabości”, upokorzenia, krzyża. Szatan natomiast proponuje trzy skróty, które pozwolą Mu uniknąć tej niewygodnej drogi:
1. skrót łatwej popularności, zbawienia poprzez cud ekonomiczny;
2. skrót spektakularnego sukcesu, a więc wykorzystania religii do własnego sukcesu;
3. skrót władzy.
Jaka jest moja największa pokusa? Jakie skróty stosuję w życiu? Czy jestem cierpliwy?
          
2. DROGA JEZUSA
Jezus odrzucił potrójną pokusę skrótów. Podjął wąską drogę, wyznaczoną Mu przez Ojca. Zamiast cudów ekonomicznych i ograniczenia człowieczeństwa do horyzontu chleba, czy dóbr materialnych, przyszedł, by odkryć i zaspokoić nasz głód duchowy. Jeśli w przyszłości rozmnoży chleb, to jednak nie przemieni kamieni. Posłuży się chlebem, który już jest. Jakby chciał wskazać, że prawdziwym cudem jest dzielenie się tym, co mamy (por. Mt 14, 13nn).
Zamiast spektakularnego cudu Jezus podejmie krzyż. Cud Jezusa polega na odmowie zejścia z krzyża, na przekór wszystkim kusicielom, którzy proponują łatwy sukces i zbawienie (por. Mt 27, 39nn). W ten sposób wskaże uczniom, że nie ma zbawienia bez niewygodnego wejścia na Golgotę; nie ma zmartwychwstania bez krzyża.
Zamiast władzy Jezus uczy drogi cierpliwości, wolności, służby i miłości, godząc się na ryzyko odrzucenia. Jeśli później uklęknie, to nie przed szatanem, ale przed człowiekiem, umywając mu nogi (por. J 13, 1nn). W ten sposób odwraca wszystkie kryteria ludzkiej wielkości, wskazuje, ze prawdziwa wielkość polega na służbie. Pozbawia również możliwości używania Boga do egoistycznych interesów, snów o wielkości i władzy.
Trzy pokusy szatana, odrzucone przez Jezusa, są pokusami wszystkich czasów. Są naszymi pokusami. Łatwe, tanie zbawienie, bogactwo i zabezpieczenie, popularność i sukces oraz władza będą nas ciągle nęcić.
Czy nie żyję przede wszystkim horyzontem materialnym (chlebem)? Jakie jest moje podejście do krzyża? Co jest dla mnie ważniejsze w sprawowaniu władzy: własne profity i prestiż czy służba bliźnim?
          
3. BROŃ JEZUSA
Po pierwsze: na pustyni Jezus nie jest sam. Jest z Ojcem i w jedności z Duchem Świętym. Dlatego jest tak silny. Nasze upadki są często wynikiem lęków, że jesteśmy sami i musimy podejmować samotną walkę ze złem. Zapominamy, że to nie jest tylko nasza walka. Gdy zaufamy Jezusowi, On walczy wraz z nami, walczy poprzez nas.
Po drugie: „bronią Jezusa” jest Pismo święte. Jezus odpowiada szatanowi słowem Bożym. Odpowiedzią na trudności, pokusy, problemy codziennego dnia jest słowo Pisma świętego. Gdybyśmy sięgali do niego każdego dnia, przyniosłoby nam rozjaśnienie wielu problemów i trudności.
Po trzecie: stanowczość, pewność, nie wchodzenie w dialog pokusą, odrzucenie wszelkich kompromisów. Wejście w dialog z pokusą jest początkiem przegranej. Szatan jest inteligentniejszy od nas i tylko czyha na nasz ruch: Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1 P 5, 8).
Jaką bronią walczę z Szatanem? Czy nie wchodzę w dialog z pokusą? Kto wygrywa?

ROZMOWA KOŃCOWA:
Módlmy się do Boga Ojca: I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego.

Stanisław Biel SJ