poniedziałek, 30 września 2013
Święty Michale Archaniele,
który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga
i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli.
Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj,
za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu,
wypełniając z miłością Jego świętą wolę.
Niech razem z Tobą wołam bez ustanku:
Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.
który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga
i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli.
Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj,
za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu,
wypełniając z miłością Jego świętą wolę.
Niech razem z Tobą wołam bez ustanku:
Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.
niedziela, 29 września 2013
Akt oddania się Panu Jezusowi według Don Dolindo
Don Dolindo Ruotolo,
neapolitański kapłan, który zmarł w opinii świętości, spisał niżej
przedstawioną, a otrzymaną od Pana Jezusa naukę o oddaniu się Panu Bogu.
Jezus:
Dlaczego pozwalacie się niepokoić i wprowadzać w błąd? Oddajcie Mi
swoje zmartwienia, a wszystko ucichnie. Zaprawdę powiadam wam, każde
pełne ufności, prawdziwe i całkowite oddanie się Mi, przyniesie taki
efekt, jakiego sobie życzycie i rozwiąże waszą trudną sytuację.
Oddać się Mi nie
oznacza: bać się, niepokoić i wątpić, i w takim stanie kierować do Mnie
swoją niespokojną modlitwę, aby wam pomógł. Oddać się Mi oznacza:
spokojnie zamknąć oczy duszy i pozwolić, abym mógł was przenieść na
drugi brzeg – jak dziecko, śpiące w ramionach matki.
Tym, co was wyprowadza
z równowagi i co wam szkodzi jest nieustanne rozmyślanie nad waszymi
problemami i zamęczanie się przekonaniem o konieczności rozwiązania
wszystkiego samemu, i za wszelką cenę. Jak wiele czynię, gdy dusza w
swoich duchowych i materialnych potrzebach zwraca się do Mnie, patrzy na
Mnie i pełna ufności mówi: „Troszcz się Ty”, i
zamyka oczy, i spoczywa w moich ramionach! Macie mało łask, gdy się
(sami) trudzicie, aby je otrzymać; macie ich wiele, gdy wasza modlitwa
jest pełna ufności do Mnie.
W cierpieniu modlicie
się, abym wam je zabrał, ale w taki sposób, jak wy sobie tego życzycie.
Zwracacie się do Mnie, ale jednocześnie chcecie, abym dopasował się do
waszych życzeń. Jesteście jak chorzy, którzy proszą lekarza o pomoc, a
jednocześnie sami sobie ją przepisują.
Nie róbcie tak, ale módlcie się jak nauczyłem was w modlitwie „Ojcze nasz”. „święć się imię Twoje” tzn.: bądź błogosławiony w naszych potrzebach i kłopotach; „Przyjdź królestwo Twoje” tzn.: przyczyń się do zbudowania Twojego Królestwa w naszych sercach i w świecie; „Bądź Wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”
tzn.: decyduj Ty w naszych potrzebach, tak jak jest najlepiej dla
naszego wiecznego i doczesnego życia. Jeśli mi naprawdę powiecie: „Bądź wola Twoja” albo „Troszcz się Ty”, wtedy wkraczam z całą Moją mocą i rozwiązuję najtrudniejsze sytuacje.
Jeśli jednak widzisz,
że sytuacja wciąż się pogarsza, zamiast się polepszać, nie niepokój się.
Zamknij oczy i mów do Mnie z ufnością: „Bądź wola Twoja, troszcz się Ty”.
Powiadam tobie, że się zatroszczę i zadziałam jak lekarz, i uczynię
cud, jeśli taka zajdzie konieczność. A gdy zobaczysz, że stan chorego
się pogarsza, nie niepokój się, ale zamknij oczy i mów: „Troszcz się Ty”. Powiadam Tobie, będę się troszczyć.
Zamartwianie się i
niepokój oraz rozmyślanie nad następstwami jakiejś trudnej sytuacji nie
są zgodne z oddaniem się Mi. Przypomina to zachowanie dziecka, które
oczekuje od matki troski o jego sprawy, a jednocześnie wszystko chce
robić samemu, i tak przeszkadza tylko swojej matce.
Zamknijcie więc oczy i
pozwólcie Mi działać. Zamknijcie oczy i nie kierujcie swoich myśli w
przyszłość, na kształt jakiejś pokusy. Spocznijcie we Mnie, uwierzcie w
Moją dobroć, a przyrzekam wam, na Moją miłość, że gdy w swoich trudnych
sytuacjach zwrócicie się do Mnie: „Troszcz się Ty”, to zatroszczę się w pełni, pocieszę, uwolnię i poprowadzę.
A gdy będę zmuszony
prowadzić was inną drogą, aniżeli ta, jaką uważacie za słuszną, wtedy
was o tym pouczę i poniosę na moich ramionach, gdyż w takiej sytuacji
nie ma lepszego lekarstwa aniżeli wkroczenie Mojej Miłości. Jednak
zatroszczę się tylko wtedy, gdy zamkniecie oczy tzn., gdy rzeczywiście i
w pełni Mi zaufacie.
Moje dzieci, chcecie
same wszystko ocenić, poznać, o wszystkim decydować i tak zawierzacie
się ludzkim możliwościom, albo jeszcze gorzej – ludziom, gdy wierzycie w
ich pomoc, a to z kolei uniemożliwia moje działanie. O, jak bardzo
pragnę waszego całkowitego oddania się Mi, aby Was obdarować; i jak
bardzo zasmuca Mnie, gdy widzę was zmartwionych i niespokojnych. To
szatan stara się wprowadzić was w taki stan, aby was oddzielić ode Mnie i
od mojego działania, abyście zawierzyli się jedynie i całkowicie
ludzkiej inicjatywie. Dlatego zaufajcie jedynie Mi, spocznijcie we Mnie,
oddajcie Mi się we wszystkim, a uczynię cuda, w takim stopniu, w jakim
Mi się oddacie i w jakim przestaniecie ufać sobie.
Ofiaruję wam skarby
łask, gdy staniecie się ubodzy. Jeśli macie swoje własne źródła pomocy,
również te najmniejsze, albo takich szukacie, znajdujecie się na
naturalnej płaszczyźnie i idziecie naturalnym biegiem rzeczy, w który
często wkracza szatan. Nikt, kto wszystko przedyskutuje, omówi,
rozpatrzy albo wyważy i zaplanuje nie uczyni cudu, nawet święty. Ten,
kto odda się Bogu działa z Bogiem!
Gdy jednak będziesz
widział, że nadal wszystko coraz to bardziej się komplikuje, to także i
wtedy mów z zamkniętymi oczami duszy: „Troszcz się Ty”.
I odwróć swoją uwagę w inną stronę, ponieważ twój nie spokój utrudnia
ci widzieć zło i jednocześnie Mi ufać. Czyń tak we wszystkich swoich
potrzebach. Czyńcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie cuda. Zatroszczę się o to, przyrzekam to wam.
W takiej postawie
oddania się módlcie się zawsze, a będziecie mieć wielki pokój i spokój,
także wtedy, gdy ofiaruję wam łaskę ofiary, zadośćuczynienia i miłości,
która włoży (na was) cierpienie. Powiesz, że to niemożliwe? A zatem
zamknij oczy i mów całą swoją duszą: „Jezu, troszcz się Ty”. I nie obawiaj się, Ja się zatroszczę, i będziesz wielbić Moje Imię.
Wszystkie twoje modlitwy nie mają takiej wagi jak ten jeden jedyny akt pełnego ufności oddania się Mi; przemyśl to.
Nie ma bardziej skutecznej Nowenny, aniżeli ta:
„O Jezu, oddaję się Tobie, troszcz się Ty”.
środa, 25 września 2013
29 WRZEŚNIA 2013
XXVI niedziela zwykła
Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać. Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.
MEDYTACJA
i
PUNCTA do niej:
a) Na początku
medytacji warto odnaleźć się w Bożej obecności. Dobrze
jest uświadomić sobie, że modlitwa jest czasem poświęconym Panu
Bogu. Jest świętą przestrzenią, w której Stwórca spotyka się
ze mną. W związku z tym mogę zostawić na boku wszystkie zbędne
troski, to co mnie absorbuje, co zbyt mocno przykuwa moją uwagę i
utrudnia skoncentrowanie się na Panu Bogu. Wzbudzę intencję, która
będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć, mojego
serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję:
Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i
czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego
Boskiego Majestatu . Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i
zamiary miały początek w Bogu, by były zakorzenione w Jego dobru i
w Jego miłości. Proszę, by moje czyny przebiegały w zgodzie z
wolą Najwyższego i by prowadziły mnie ku ostatecznemu celowi, ku
niebu i spotkaniu ze Stwórcą.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby
się je widziało Widzieć bogacza ubranego w purpurę i bisior,
jak dobrze się bawi w swoim domu. Potem zobaczyć Łazarza, który
leży u bramy pałacu bogacza.
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić
o to czego chcę i pragnę
O wrażliwość na ludzi ubogich wokół nas.
- Bogacz
Bogacz to osoba lubująca się w przepychu. Ewangelia
przedstawia go jako człowieka ubranego w bisior i purpurę –
materiały bardzo delikatne i bardzo drogie. Bogacz mieszka w pałacu,
prowadzi wystawny tryb życia, urządza uczty, nie troszczy się o
ubogich. Warto zauważyć, że w tej przypowieści Jezus nie potępia
ludzi bogatych. Napiętnowane zostaje niewłaściwe podejście do
bogactw materialnych. Bogacz tylko w zbytkach upatrywał sens życia.
Otaczał się majątkiem, by czuć się bezpiecznie, a co
najważniejsze bogactwo bardzo mocno oddzielał go od wszelkiej
pobożności i bogobojności.
Spróbujmy przejrzeć się w postawie bogacza, jak w
lustrze. Zapytajmy się, czy nie ma w nas mentalności bogacza? Czy
nie skupiamy się zbytnio na sobie? Czy postawa „mieć” nie
przeszła w skrajność i czy nie wyparła ostatecznie postawy „być”,
to znaczy, czy zbyt mocno nie skupiamy się na naszym stanie
posiadania? Czy nie jest tak, że dni upływają nam beztrosko na
dobrej zabawie, a w żaden sposób nie troszczymy się o własne
zbawienie? Zapytajmy się też, jaka jest nasza postawa, nasza
wrażliwość na ludzi ubogich?
- Łazarz
U bram pałacu bogacza leżał żebrak imieniem Łazarz.
Nie miał przyjaciół, dalekie mu były towarzyskie spotkania i
wystawne uczty, jakie miały miejsce w domu bogacza. Jego jedynymi
towarzyszami były psy, które lizały jego wrzody. Sytuacja Łazarza
była więc bardzo trudna. Ale nie poszedł on na łono Abrahama,
tylko dlatego, że był ubogi. Jezus nie chce twierdzić, że wszyscy
ubodzy dostaną się do nieba. Istotna jest tutaj bowiem postawa
Łazarza wobec jego trudnej sytuacji. Otóż nie mamy ze strony
Łazarza ani słowa buntu wobec Boga za jego biedę. Nie rozpacza on,
ani nie przeklina Pana, za to, że nie uczynił go tak majętnym, jak
bogacza. Nie porównywał się z bogaczem, nie miał wygórowanych
ambicji i niemożliwych do realizacji pragnień.
Podobnie, jak w poprzednim punkcie, także i teraz
przejrzyjmy się w postaci Łazarza, jak w lustrze. Czy nie
porównujemy się z innymi? Czy w sytuacjach opuszczenia, trudności
umiemy zaufać Bogu? Czy w sytuacji niepowodzeń buntujemy się
przeciw Panu, czy potrafimy być cierpliwi?
- Jezus patrzy przez pryzmat miłości
Jezus nie wyróżniał biednych, ani nie potępiał
bogatych. Ważna jest bowiem postawa człowieka wobec siebie,
bliźnich i Pana Boga. Czy jesteś biedny czy bogaty, Bóg kocha cię
tak samo i masz takie same szanse na zbawienie, jeśli przyjmujesz
Ewangelię całym sercem. Źródłem bowiem prawdziwego nawrócenia
jest jedynie wsłuchiwanie się z wiarą w Słowo Boże. Pięciu
braci bogacza nadal miało szansę na zbawienie. Należało tylko
sięgnąć po Pismo Święte. Dlatego bogacz usłyszał od Abrahama:
„Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają”. Żadne
cuda i niezwykłe zjawiska nie odmienią na stałe serca człowieka,
jeśli nie zwróci się on do Najwyższego.
Jaka jest moja postawa wobec Pana, czy oczekuję od
niego widowiskowości? Z jaką częstotliwością sięgam po Pismo
Święte? Czy staram się, by czytanie i rozważanie Biblii było dla
mnie źródłem wewnętrznej przemiany?
W rozmowie końcowej wsłuchać się w wołanie Jezusa,
który wzywa nas do wiary w moc Słowa Bożego. Prosić Mistrza o
wewnętrzne doświadczenie skuteczności Słowa w przemianie własnego
życia.
Damian Żak SJ
Zapraszamy Cię na rozważanie Słowa Bożego po adoracji w grupie dzielenia.
środa, 18 września 2013
XXV
niedziela zwykła 22 WRZEŚNIA 2013
„Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą. Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy /wszystko/ się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łk 16, 1-13).
PROŚBA O OWOC MODLITWY:
Prośmy, aby Jezus był dla nas jedynym Panem, któremu
służymy.
PUNKTY POMOCNE DO
MODLITWY:
1. ZIMNY ALBO GORĄCY
Pan pochwalił nieuczciwego
rządcę, że roztropnie postąpił. Pochwała nie dotyczy
nieuczciwości, korupcji, malwersacji. Dotyczy natomiast inteligencji
i sprytu ekonoma, który znając słabe punkty właściciela (dobroć,
miłosierdzie), wykorzystał je, aby zabezpieczyć sobie dalszą
dostatnią egzystencję. Wyciągając dla siebie wnioski,
powinniśmy uczyć się od synów tego świata
roztropności. Jezus nie bez pewnej dozy humoru (dla niektórych
nawet skandalu), proponuje za wzór człowieka nieuczciwego.
Prowokuje w ten sposób do myślenia.Główne przesłanie
przypowieści nie dotyczy niesprawiedliwości, korupcji lecz
inteligencji, przedsiębiorczości, pomysłowości, umiejętności
radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Nieuczciwy zarządca potrafił
wykorzystać krótki czas, by zyskać sobie przyjaciół i zdobyć
aprobatę swego pana.Wobec Boga będziemy zawsze dłużnikami; nasze
rachunki nigdy nie są czyste. Niewłaściwie
administrujemy darami, które otrzymaliśmy od Stwórcy.
Wykorzystujemy je dla własnych, nieraz niejasnych i nieuczciwych,
egoistycznych celów. Przypowieść uczy nas, jak radzić sobie z
tymi nieprawidłowościami. Bóg będzie zadowolony, gdy jak
nieuczciwy zarządca, będziemy Jego majątek przelewać na innych.
Bóg aprobuje nieprawidłowości, które wychodzą na
korzyść bliźniego (A. Pronzato). Zawsze jest czas,
by rozdawać bez ograniczeń przebaczenie, miłosierdzie,
współczucie, miłość.
Nieuczciwy ekonom odznaczał się
fantazją, odwagą i skłonnością do ryzyka. Oszukując
właściciela, postawił wszystko na jedną kartę, mógł zakończyć
życie w więzieniu. Odwaga, pasja, skłonność do ryzyka i fantazja
to cechy chrześcijanina, dziś niestety często zagubione.
Porównując świat i nasze życie do miejsca walki, możemy odnieść
wrażenie, że często chronimy się na tyłach, gdzie jest
bezpieczniej, spokojniej, nie ma ryzyka śmierci. Jest to postawa
letniości, daleka od ideału ewangelicznego: Znam twoje czyny,
że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni, i ani gorący, ani zimny, chcę
cię wyrzucić z mych ust (Ap 3, 15n). Letniość,
ospałość, wypalenie wewnętrzne, gnuśność powoduje wymioty
Boga. Jest niebezpieczna, ponieważ pozwala trwać w iluzjach i
złudnym spokoju, nie angażować się głębiej, przedkładać nad
wszystko własne bezpieczeństwo i święty spokój.
Letniość prowadzi do braku oryginalności, spontaniczności,
rozwoju pasji, ucieczki przed ryzykiem, braku radości życia,
entuzjazmu, fantazji (w życiu osobistym, rodzinnym, zakonnym,
zaangażowaniu społecznym). Ostatecznym efektem jest duchowy regres.
2. BÓG I MAMONA
Podsumowaniem przypowieści Jezusa
jest przestroga przed brakiem przejrzystości wewnętrznej i
służeniem dwóm panom. Są nimi Bóg i mamona: Nie
możecie służyć Bogu i Mamonie (Łk 16, 13). Dwaj
panowie, o których mówi Jezus, są bardzo wymagający, roszczą
sobie prawo do całego człowieka - bez żadnych podziałów i
ograniczeń.
Pierwszym Panem jest Bóg
zazdrosny swojej miłości do człowieka: Ja Pan, twój Bóg,
jestem Bogiem zazdrosnym (Wj 20,5); Pan zapalił się
zazdrosną miłością ku swojej ziemi (Jl 2, 18). Z zazdrosnej
miłości Boga rodzi się przykazanie: Ja jestem Pan, Twój Bóg
[...] Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie (Wj 20, 2n).
Zazdrosna miłość Boga domaga się
miłości wyłącznej. Bóg chce być kochany całym sercem, całą
duszą, całą mocą i całym umysłem (Łk 10, 27). Miłości
do Boga nie można podzielić z kimkolwiek - nawet z własnymi
rodzicami, dziećmi, współmałżonkiem, najlepszymi przyjaciółmi:
Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca
i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie
może być moim uczniem (Łk 14,26). Żadna z osób ani wartości
nie może zająć pierwszego miejsca, które należy się Bogu.
Dopiero w Bogu możemy kochać w sposób czysty i głęboki innych.
Drugim panem jest Mamona.
Aramejskie słowo mamona - oznacza mienie,
posiadanie, majątek. Św. Łukasz dodaje epitet niegodziwa,
podkreślając, że zdobywanie i używanie bogactw łączy się
często z niesprawiedliwością i krzywdą innych. Doświadczenie
pokazuje, że mamona jest również wymagającym panem. Bierze w
posiadanie całego człowieka - jego umysł i serce. Grzech bogatych
nie polega na posiadaniu bogactw. Polega na tym, że stawiają Boga
poza nawias i pozwalają nieść się innemu panu. W sercu, które
jest zajęte przez pieniądz nie ma miejsca dla Boga i wartości,
które stopniowo zostają wyparte przez egoizm, kalkulacje, chciwość,
niesprawiedliwość… Jezus nie przekreśla bogactwa ani tym
bardziej ludzi bogatych. Chce tylko, byśmy zrozumieli
niebezpieczeństwo związane z bogactwem, nabrali do niego dystansu i
podporządkowali go służbie Bogu (i ludziom, zwłaszcza
najbiedniejszym). W takiej sytuacji Mamona może stać się naszym
przyjacielem i orędownikiem w niebie.
ROZMOWA KOŃCOWA:
Módlmy się o uczciwość i
przejrzystość wewnętrzną oraz wierność Bogu i sobie w rzeczach
drobnych. Prośmy o odwagę, fantazję i właściwe wykorzystanie
inteligencji w naszym życiu.
Stanisław Biel SJ
Zapraszamy
Cię na rozważanie
Słowa Bożego
po
adoracji w grupie dzielenia.
środa, 11 września 2013
XXIV niedziela zwykła 15 WRZEŚNIA 2013
(Łk 15,1-32)
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata z domu i nie szuka staranne, aż ją znajdzie. A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam. Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca. Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedzał ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się.
PUNCTA:
a) Na początku wzbudzę intencję,
która będzie wyrażała pragnienie zwrócenia moich myśli, uczuć,
mojego serca, rozumu i woli na to wyjątkowe spotkanie.
b) Prośba o właściwą intencję:
Proszę o to, by moje myśli, pragnienia i zamiary miały początek w
Bogu, by były zakorzenione w Jego dobru i w Jego miłości. Proszę,
by moje czyny przebiegały w zgodzie z wolą Najwyższego i by
prowadziły mnie ku ostatecznemu celowi, ku niebu i spotkaniu ze
Stwórcą.
c) Obraz: Ustalenie miejsca, jakby się je
widziało wyobraź sobie moment spotkania syna z ojcem,
kiedy ojciec bierze go w ramiona.
d) Prośba o owoc medytacji: Prosić o
to czego chcę i pragnę, proponuję prosić o doświadczenie
spotkania z miłosiernym Ojcem.
Syn pragnie zasmakować świata. Ma dosyć życia spokojnego i ułożonego, które do tej pory wiódł; chce przygody. Wydaje mu się, że kiedy będzie miał pieniądze będzie miał wszystko; każde pragnienie będzie mógł wtedy zrealizować. Problem polega na tym, że on sam nie wie czego chce. Jest znudzony tym co ma, ale chyba tak naprawdę nie odkrył co posiada, jakim skarbem jest kochająca rodzina. Czy w moim życiu nie zdarzają się takie sytuacje, kiedy wydaje mi się, że szczęście mogłoby przyjść do mnie gdybym urodził się gdzie indziej i byłbym innym człowiekiem. Czy potrafię przyjąć rzeczywistość w jakiej przyszło mi żyć? Czy słowa żyć „tutaj i teraz” realizują się w moim życiu? Czy nie wychodzę z założenia, że w życiu trzeba wszystkiego doświadczyć, bez względu na to czy jest to dobre czy złe? Innymi słowy trzeba wdepnąć w każdą „kałużę” czy „bagno”, które napotkam na swej drodze życia…
Punkt 2. „Zabiorę się i pójdę do mego ojca”
Kiedy roztrwonił wszystkie pieniądze, które miał i za które kupował sobie miłość i przyjaźń zobaczył, że jest sam i że nie ma nikogo wokół niego, kto podałby mu rękę. Wtedy zrozumiał co posiadał, wcześniej był ślepy i nie mógł tego dostrzec. Ktoś może sobie pomyśleć, że ten syn jest zuchwały; mało tego że przehulał połowę majątku to jeszcze ośmiela się wrócić. Jednak na jego gest ojciec tylko czeka, nie mógł zmusić syna do powrotu, ale mógł go każdego dnia z utęsknieniem wyczekiwać. Wydaje się, że jest to kluczowy moment tej historii; syn decyduje się na powrót. Nie wie jak będzie i czy w ogóle będzie przyjęty, ale to co najważniejsze już zrobione, dał sobie „drugą szansę”. Czy potrafię sobie wybaczyć moje upadki, grzechy i niepowodzenia? Bóg chce je utopić w morzu swego miłosierdzia czy pozwalam Mu na to? Czy nie jest tak, że największym „katem” za moje potknięcia jestem sam dla siebie?
Punkt 3. „Ojciec wzruszył się głęboko”
Nie ma większej radości dla Boga Ojca niż powrót zagubionego człowieka. Spróbujcie znaleźć się w tej scenie, kiedy ojciec tuli syna, który był przecież umarły a znów ożył, zagubił, a odnalazł się. Może sami odnajdziecie się w tej sytuacji. Spróbuj przyjść do Niego ze swoim zagubieniem(nazwij je konkretnie), z czym sobie nie radzisz w życiu. Pozwól, by On cię z tym wszystkim przyjął. Daj sobie włożyć nową szatę, pierścień i sandały na nogi, DAJ SOBIE PRZYWRÓCIĆ DZIECIĘCTWO BOŻE.
Rozmowa końcowa: porozmawiaj z Jezusem jak przyjaciel z przyjacielem o tym, co wydarzyło się w czasie tej medytacji. Trwaj w tym czego doświadczyłeś.
Michał Masłowski sj
środa, 4 września 2013
XXIII Niedziela Zwykła - (Łk 14, 25-33) - 8 WRZEŚNIA 2013 |
„A szły z Nim wielkie tłumy. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (Łk 14, 25-33).
OBRAZ DO MODLITWY:
Przypomnijmy sobie rzeczy, które stanowią dla nas szczególną wartość.
PROŚBA O OWOC MODLITWY:
Prośmy o umiejętność rozeznania naszej hierarchii wartości.
PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:
1. MNIEJ KOCHAĆ
Pójście za Jezusem, życie Ewangelią wymaga radykalnego wyboru. Jezus mówi o trzech warunkach. Pierwszym jest „nienawiść ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego”. Użyte przez Jezusa słowo "nienawiść" oznacza: „mniej kochać”. Miłość ma różne odcienie, adaptacje, barwy i nasilenie. Inaczej kochamy Boga, inaczej siebie, inaczej rodziców, dzieci, przyjaciół, ludzi przypadkowo spotkanych czy wrogów. Jednak „pierwszą miłością” powinien być Jezus, Bóg. Dopiero w Nim możemy kochać wszystkich „właściwie”. W Nim miłość może być głęboka, dojrzała, prawdziwa. Więzi ludzkie, jeśli zniewalają i są przeszkodą w drodze do miłości prawdziwej powinny być korygowane; nawet miłość rodziców, dzieci i siebie.
Jak do tej pory rozumiałem słowa Jezusa o „nienawiści rodziny”? Co jest moją „pierwszą miłością”? Czy moja miłość jest dojrzała, czy jeszcze zbyt egoistyczna i narcystyczna?
2. WYRZEC SIĘ WSZYSTKIEGO?
Droga z Jezusem wymaga radykalnych decyzji i cięć. Nie można za Nim iść połowicznie. „Kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Naśladowanie Jezusa wyklucza wszelkie półśrodki, kompromisy, ustępstwa na rzecz wygodnego życia. Wymaga przemiany hierarchii wartości.
Poza dyskusją jest „być nad mieć”. Ale „mieć” także wymaga refleksji. Oczywiście, nie chodzi o to, byśmy rezygnowali z wszystkiego, „pozostawiając działanie Panu Bogu”, ale raczej o to, byśmy mądrze administrowali posiadanymi dobrami. Dobra materialne nie mogą stać się całym horyzontem naszego życia i bożkiem zasłaniającym innych i świat.
Jaka jest moja hierarchia wartości? Co dominuje w moim życiu: „być czy mieć”? Czy w moim życiu etycznym, zawodowym, rodzinnym, zakonnym, duchowym nie stosuję półśrodków i kompromisów? W jaki sposób administruję otrzymanymi od Boga darami?
3. NIEBEZPIECZEŃSTWA DROGI Z JEZUSEM
W naszej drodze z Jezusem grożą niebezpieczeństwa: powierzchowności, zarozumiałości i strachu. Ich przeciwieństwem jest: wytrwałość, realizm i odwaga. Ilustrują je dwie przypowieści Jezusa: o człowieku, który założył fundament wieży, ale nie miał środków, by ją wykończyć oraz o królu, który przed rozpoczęciem wojny obmyśla strategię zapewniającą zwycięstwo.
Przypowieści podkreślają cechy naszego życia duchowego. Pierwszą jest wytrwałość. Nie można być człowiekiem „słomianego zapału”. W takim wypadku założymy fundament, a braknie nam czasu, wytrwałości na budowę gmachu całego życia. Połowiczność prowadzi do niestałości, nieustannego poszukiwania wrażeń, przelotnego entuzjazmu i „ekshibicjonizmu”, jest zaprzeczeniem wytrwałej pracy i poważnego zaangażowania.
Drugą cechą jest realizm duchowy. Jego brak rodzi lekkomyślność i zarozumiałość. Trzeba jak król zasiąść za stołem i przemyśleć strategię: „Czy z sercem, z oddechem, z nogami, którymi dysponuję mogę mieć uzasadnioną nadzieję, że dotrę do celu? Czy w moim obecnym stanie duchowym, z taką dozą modlitwy, z taką ilością czasu poświeconego medytacji mogę sądzić, że dam sobie rady z trudnościami”?
Trzecią cechą życia wewnętrznego jest odwaga. Błędem jest lęk, myślenie negatywne i pokusa rezygnacji. Wówczas, zamiast, jak król, przewidywać bilans batalii, na początku przegrywamy, nie próbując podjąć walki. Przecież „i tak się nie uda”. Negatywne myślenie połączone z lękiem i brakiem strategii życiowej prowadzi do klęski. Zamiast rozwoju, pojawia się stagnacja lub regres.
Czy nie jestem człowiekiem połowicznym; człowiekiem „słomianego zapału”? Czy oceniam realnie moje życie duchowe, etyczne i społeczne? Jakie strategie stosuję w życiu? Czy jestem człowiekiem odważnym czy raczej lękliwym, pesymistycznym, wycofującym się?
ROZMOWA KOŃCOWA:
Módlmy się o radykalizm w życiu duchowym. Prośmy o wytrwałość, realizm duchowy i odwagę w zawierzeniu Jezusowi.
Opracował: Stanisław Biel SJ
Subskrybuj:
Posty (Atom)